Jaki model dla polskiej ochrony zdrowia

Jesteśmy świadkami przyspieszonych prac nad pakietami usług i ubezpieczeń medycznych. Dziś decyduje się kształt przyszłego systemu ochrony zdrowia

Publikacja: 01.04.2011 04:01

Red

Zastosowane przez rząd rozwiązania zdeterminują los polskiego pacjenta na kolejne dziesięciolecia. Określą, czy polski system zdrowotny okaże się innowacyjny i technologicznie zdolny do odpowiedzi na cywilizacyjne wyzwania XXI wieku czy też zostanie spetryfikowany niewydolny istniejący system. Przedstawię tu unikalne zalety duńskiego systemu informacyjnego ochrony zdrowia i na tym tle angielskie doświadczenia oraz polskie proponowane rozwiązania.

Zarządzanie systemem ochrony zdrowia wiąże się ze sterowaniem w warunkach ciągłego niedoboru środków finansowych. Wysiłek utrzymania w dobrym zdrowiu starzejącego się społeczeństwa spoczywa na barkach relatywnie coraz mniejszej grupy aktywnych zawodowo obywateli. W efekcie prowadzi to do wzrostu kosztów i bankructwa systemu. Aby temu przeciwdziałać, należy, oprócz wprowadzenia efektywnej polityki prorodzinnej, dążyć do osiągnięcia maksymalnej efektywności procesu leczenia i zapobiegać zachorowaniom poprzez rozwinięcie działań profilaktycznych. Ocena efektywności procesu leczenia jest możliwa dzięki zastosowaniu wyspecjalizowanych systemów informacyjnych. W tej dziedzinie niekwestionowanym światowym liderem jest Dania. Duńczycy przechowują informacje o stanie zdrowia pacjenta przed i po wykonaniu świadczenia medycznego w elektronicznej formie w tzw. EHR (ang. Electronic Health Record – w wolnym tłumaczeniu oddającym sens tego skrótu to elektroniczna kartoteka pacjenta). Oszacowanie efektywności każdego świadczenia medycznego dokonywane jest na podstawie zastosowania odpowiednich kryteriów oceny zmiany stanu zdrowia pacjenta po wykonaniu świadczenia medycznego w stosunku do jego kosztów. Duńczycy wprowadzili jednolity standard zapisu danych medycznych w EHR. Obowiązuje on wszystkie podmioty świadczące usługi na rzecz pacjenta i jest na tyle szczegółowy, że umożliwia opis wszystkiego, co zdarzyło się w szpitalu, bez prowadzenia jakiejkolwiek dodatkowej dokumentacji. Narzuca odpowiednią sekwencję i zakres gromadzonych danych w celu automatycznego określenia kosztów i jakości wykonania każdego świadczenia na rzecz pacjenta. Koncepcja EHR znana jest od wielu lat i zastosowanie jej w systemach krajów członkowskich rekomenduje Komisja Europejska, natomiast model oceny efektywności każdego świadczenia medycznego jest dotychczas unikatowy w skali ogólnoświatowej. Śladem Danii podążają Szwecja i Brazylia, a inne kraje śledzą z dużą uwagą poczynania tego kraju, prowadząc własne projekty pilotażowe (Holandia, Australia).

Wprowadzenie kontroli jakości i kosztów zrewolucjonizowało system ochrony zdrowia w Danii. Dzięki kontroli jakości wyeliminowano nieefektywne procedury medyczne i leki oraz wprowadzono nadzór nad utrzymaniem wysokiego poziomu diagnozowania i realizacji procedur w każdym szpitalu. Informacja o jakości świadczonych usług przez każdy szpital jest publikowana w Internecie w ogólnie dostępnym portalu medycznym. Poszkodowany pacjent dochodzący swoich praw ma dostęp do pełnej dokumentacji medycznej w ciągu kilku sekund. Lekarz, stawiając diagnozę, może skorzystać z systemu automatycznego wspomagania diagnozowania opartego na bazie wiedzy zbudowanej na podstawie analizy informacji zgromadzonej w EHR wszystkich obywateli. Proces ten polega na wyselekcjonowaniu świadczeń medycznych najwyższej jakości, a więc tych, w których została postawiona prawidłowa diagnoza i zastosowano optymalny plan leczenia. Bez oceny jakości świadczeń medycznych niemożliwe byłoby wdrożenie tego rodzaju rozwiązania. Dania osiągnęła w 2007 r. to, co jest marzeniem wszystkich państw – zahamowała dynamikę wzrostu wydatków na służbę zdrowia. W wyniku automatycznej analizy danych zgromadzonych w EHR opracowane zostaną indywidualne programy profilaktyczne dla każdego obywatela. Docelowo doprowadzi to do zmniejszenia wydatków, ponieważ każda korona wydana na profilaktykę zaoszczędzi 10 koron, które musiałyby być wydane w przyszłości na leczenie. Duński system stał się swego rodzaju „wzorcem metra w Sevres", który stanowi punkt odniesienia dla oceny istniejących i nowo projektowanych rozwiązań, a poziom satysfakcji pacjentów ze świadczonych usług medycznych jest najwyższy w Europie. Duńczycy odnieśli sukces dzięki wdrożeniu jednolitego standardu zapisu informacji w EHR w całym kraju, jednolitego modelu gromadzenia danych w celu określenia jakości i kosztów każdego świadczenia medycznego oraz opracowania uniwersalnego portalu internetowego dla wszystkich podmiotów biorących udział w procesie leczenia pacjenta (lekarzy pierwszego kontaktu, specjalistów w szpitalach, pielęgniarek w szpitalach, pielęgniarek środowiskowych, ośrodków opieki poszpitalnej, ośrodków rehabilitacji, laboratoriów, aptek, płatników, samorządów lokalnych, resortu zdrowia). Po opracowaniu opisanych powyżej standardów realizacja systemu z informatycznego punktu widzenia stała się bardzo prosta, a podstawowy problem wymiany informacji między wszystkimi uczestnikami systemu przestał istnieć, ponieważ wspólnym mianownikiem łączącym wszystkich stał się EHR. Kluczową rolę we wdrożeniu odegrali zdeterminowani politycy, wspierani przez wysoko wykwalifikowaną kadrę ekspertów odpowiedzialnych za opracowanie standardów obowiązujących w całym kraju.

Czy wszyscy, którzy wprowadzali nowe systemy informacyjne w służbie zdrowia w tym samym czasie co Dania, osiągnęli równie dobre rezultaty? Analiza systemu informacyjnego służby zdrowia w Anglii pokazuje, że obecnie projektowany polski system jest do niego bliźniaczo podobny. Anglicy a priori założyli, że dostęp do tzw. sumarycznych danych pacjenta (zbiorcze zestawienie danych konkretnego pacjenta) jest wystarczający, aby zreformować system ochrony zdrowia. Nie wprowadzili jednolitego standardu EHR w szpitalach. Pozostawili nienaruszone stare systemy przechowywania danych medycznych w tzw. EMR (ang. Electronic Medical Record – w wolnym tłumaczeniu elektroniczna kartoteka medyczna) i uwierzyli w zapewnienia informatyków, że rozwiążą problem wymiany informacji między szpitalami i bazą „sumarycznych danych pacjenta". O tym, że oba założenia okazały się błędne, przekonali się po kilku latach i wydaniu 7 mld funtów, de facto – wyrzuceniu ich w błoto. 15 czerwca 2010 r. w „Computer Weekly" ukazał się artykuł „Highlights of confidential UCL report on summary care records", który przedstawił wnioski z poufnego raportu specjalistów z University College London na zlecenie National Audit Office (odpowiednik polskiej NIK). Podsumowanie prowadzi do następującej konkluzji: system informacyjny służby zdrowia oparty na idei udostępnienia „sumarycznych danych pacjenta" nie spełnił pokładanych w nim nadziei. W szczególności nie odnotowano jakiegokolwiek wpływu na: podniesienie jakości świadczeń medycznych, przyspieszenie lub zmniejszenie ilości konsultacji lekarskich; zadowolenie, bezpieczeństwo lub zindywidualizowane podejście do pacjenta; obniżenie kosztów działania NHS (National Health Service – Narodowa Służba Zdrowia w Anglii). Problem wymiany informacji między szpitalami i bazą „sumarycznych danych pacjenta" również nie został rozwiązany. Anglicy w akcie rozpaczy postanowili zakupić oprogramowanie od jednego dostawcy dla wszystkich szpitali za dodatkowe 3 mld funtów. Wybór padł na system Lorentzo firmy iSoft. Niestety, dostawca nie wywiązał się z umowy, a parlament wstrzymał wykonanie projektu i nie zatwierdził budżetu na jego dokończenie.

W Polsce trwa przetarg na zaprojektowanie, realizację i nadzór gwarancyjny elektronicznej platformy gromadzenia, analizy i udostępniania zasobów cyfrowych o zdarzeniach medycznych za 360 mln zł netto. Podstawę tego przetargu stanowi studium wykonalności w wersji 2.2.3 z 21 grudnia 2010 r. Studium wykonalności zakłada „istnienie wielu składnic EMR", które „będą udostępniały swoje usługi poprzez szynę zewnętrzną wdrażanego rozwiązania", a internetowe konto pacjenta, stanowiące clou całego systemu, to nic innego jak znane nam skądinąd „sumaryczne dane pacjenta". Jest to niestety wierna kopia angielskiego rozwiązania. Polscy autorzy studium wykonalności podchodzą do systemu informatyzacji służby zdrowia przede wszystkim jak do skomplikowanego problemu informatycznego opartego na ustaleniu zasad komunikacji pomiędzy wszystkimi uczestnikami systemu, z zachowaniem status quo istniejących rejestrów oraz dotychczasowych zasad i zakresu gromadzonych informacji. Tymczasem zastosowanie EHR na każdym szczeblu organizacji systemu, począwszy od szpitali i klinik, całkowicie burzy stary, skostniały system, rozwiązuje praktycznie wszystkie problemy informatyczne i przenosi ciężar wdrożenia systemu na opracowanie nowych metod i strategii pozwalających na osiągnięcie wytyczonych celów. W pierwszym przypadku firmy informatyczne realizujące projekt spełniają rolę nadrzędną w stosunku do postawionego celu, w drugim służebną. Niewspółmierny jest również koszt wdrożenia systemu. Wykorzystanie gotowego standardu daje olbrzymie oszczędności (nad opracowaniem otwartego standardu zapisu danych medycznych w EHR przez ostatnie dziesięć lat pracowało 1500 osób z 85 krajów), pod wszakże podstawowym warunkiem, że posiadamy nieskorumpowaną wolę polityczną, zdrowy rozsądek oraz kadrę, która potrafi go wdrożyć.

Autor jest prezesem grupy ubezpieczeniowej Cardif (BNP Paribas Assurance) w Polsce. Artykuł jest efektem prac grupy osób zaangażowanych w kształt przyszłego systemu ochrony zdrowia i ubezpieczeń medycznych w Polsce

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy