O jakości usług internetowych, czyli serwery w Mozambiku

Urząd Komunikacji Elektronicznej chciałby położyć kres reklamowej wolnej amerykance na rynku usług dostępowych. Dzisiaj w UKE odbyła się debata na temat gwarantowania jakości usług dostępowych. Obecni na niej operatorzy gremialnie wypowiedzieli się przeciw możliwości i sensowi wprowadzenia jej do umów. Wydaje się jednak, że po stronie administracyjno-publicznej jest silna wola do wprowadzenia takiej regulacji. Tym bardziej, że to nie nasz własny pomysł, ale tendencje ogólnoeuropejskie.

Publikacja: 16.05.2011 15:24

O jakości usług internetowych, czyli serwery w Mozambiku

Foto: ROL

Wprowadzenie gwarantowanej jakości usług dostępowych w ofercie detalicznej prawdopodobnie wymaga zmiany Prawa telekomunikacyjnego, a to oddala się coraz bardziej. Nie ma jednak żadnej gwarancji, że w wyborczym roku ktoś nie wróci – wybiórczo – do nowelizacji w tym kierunku. Dyskutowany, i krytykowany, przez operatorów pomysł wprowadzenia minimalnej gwarantowanej jakości usług wrócił dzisiaj podczas debaty zorganizowanej przez Urząd Komunikacji Elektronicznej. Clou pomysłu jest zagwarantowanie prędkości dostępu na poziomie 90 proc. (ostatnio mowa o 80 proc.) zapisanej w umowie lub komunikowanej w promocjach.

Nie wylać dziecka z kąpielą

Intencja UKE jest prosta: zlikwidować dowolność w promowaniu usług dostępowych, które w warstwie komunikacyjnej oferują czasem po kilkadziesiąt megabitów na sekundę, a realnie mniej niż jeden megabit. Problem dostrzega zresztą nie tylko UKE. Po cichu podnoszą go również operatorzy. Po cichu, bo co do zasady obawiają się efektów wprowadzenia ścisłych zapisów o jakości usług w umowach abonenckich i regulaminach. Podnoszą jednak, bo np. operatorom stabilniejszych sieci stacjonarnych nie w smak są mocno wirtualne prędkości komunikowane przez operatorów sieci mobilnych. Konflikt będzie narastał, kiedy do eksploatacji na większą skalę wejdzie technologia LTE (i kolejne).

Mimo tego w oficjalnych stanowiskach operatorów (zaprezentowały je Polska Telefonia Cyfrowa, P4, grupa TP) przeważały głosy krytyczne.

-  Proponowane do tej pory w założeniach do nowelizacja Prawa telekomunikacyjnego regulacje nie znajdują odbicia w dyrektywie o usłudze powszechnej – powiedział Michał Piątkowski z Polskiej Telefonii Cyfrowej. – Wygląda na to, że celem regulacji nie jest realne rozwiązanie problemu z jakością usług, ale wprowadzenie sankcji za określony sposób komunikacji marketingowej – dodał. Jego zdaniem, z uwagi na specyfikę poszczególnych sieci, należałoby wprowadzić rozróżnienie pomiędzy usługami w sieciach mobilnych i stacjonarnych, jak również usługami świadczonymi na bazie produktów hurtowych innych operatorów.

Serwer z Mozambiku

- Internet u zarania powstał, jako sieć bez gwarancji jakości usług – mówił Andrzej Mysłek z P4. Techniczne trudności w utworzeniu metody i technicznego sposobu monitorowania gwarancji usług operatorzy odmieniali przez wszystkie przypadki. Tutaj pojawił się symboliczny serwer z Mozambiku, do którego operator musi zapewnić transmisję na gwarantowanym poziomie. Lub dzięki któremu, mógłby wykazywać wysoką jakość usług, która jednak nie miałaby większego związku z potrzebami większości polskich klientów usług dostępowych (rzadko korzystających z serwerów w Mozambiku).

- Warto jeszcze przypomnieć, że im wyższe będę oferowane przepustowości, tym większą trudność będzie miał abonent z oceną utrzymywania parametrów i oceną jakości. Na ocenę zacznie rzutować wydajność terminala abonenckiego. Trudno będzie polegać na prezentowanych w ten sposób danych na temat jakości linii – mówi Paweł Żytecki z Netii.

Wielokrotnie podkreślano, że w zależności od definicji i metodyki operator może być odpowiedzialny również za wysokie obciążenie serwerów dostawcy usług internetowych. I wreszcie, że użytkownik końcowy niewiele rozumie z technicznych subtelności działania sieci teleinformatycznych.

- Telekomunikacja Polska udostępnia własny speedtest. Efektem są m.in. głosy niezadowolonych klientów, którym testy wykazują wysoką jakość łącza, a którzy nie są zadowolenie z prędkości pobieranych z odległych serwerów. Warto też pamiętać, że obciążenie sieci testami i monitoringiem jakości usług spowoduje obniżenie komfortu i jakości tej usługi – mówił Marcin Ratkiewicz z Telekomunikacji Polskiej.

W prezentacjach operatorów powtarzała się obawa o nadużycia ze strony klientów, gdyby regulacje wprowadziły bonifikaty za niedotrzymanie umownej jakości usługi dostępowej. Możliwość dociążenia sieci przez jednego, czy grupę użytkowników nie są ich zdaniem specjalne trudne. To otworzyłoby drogę do nadużyć „sprytnym" abonentom, którzy mogliby manipulować ruchem w sieci tak, aby zdegradować łącze i w myśl zaostrzonych przepisów np. uzyskać bonifikatę, albo zwolnienie z opłaty za internet w danym okresie rozliczeniowym.

Europejski problem

Mimo tego nacisk na monitorowanie jakości usług jest silny. Nie tylko w Polsce, ale również w Unii Europejskiej. Jak relacjonowała dyrektor Jolanta Podolska z Departamentu Kontroli UKE o mechanizmach kontroli jakości usług myśli, wiele krajów europejskich. W niektórych krajach, niektórzy operatorzy, w różny sposób realizują postulat minimalnej gwarantowanej jakości usług.

Europejska organizacja regulatorów BEREC szykuje na prośbę Komisji Europejskiej stanowisko w tej sprawie. Już w szkicu tego dokumentu stwierdzono jednak, że gwarancja jakości i jej monitorowanie będzie bardzo złożonym procesem. Podczas debaty w UKE padały pytania o koszt tej operacji. Nikt go jednak dzisiaj jeszcze nie zna, bo nie znane są założenia do systemu monitoringu.

Specjaliści różnią także w opiniach, czy koniec końców, potrzeba nowelizacji prawa do wprowadzenia minimalnej gwarantowanej jakości usług. Zdaniem niektórych wystarczą rozporządzenia i decyzje regulacyjne Prezesa UKE.

Anna Streżyńska, Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej

Dla bezpieczeństwa w sporach z operatorami powinniśmy mieć wyraźną podstawę prawną dla obowiązków świadczenia usług z minimalną gwarantowaną jakością, ale ustawa Prawo telekomunikacyjne umożliwia nałożenie ich w drodze rozporządzenia, bez nowelizacji samej ustawy. Najważniejsze jest jednak żeby zrobić to z sensem.

Jakość, to nie tylko przepływność. O jakości stanowią także takie kwestie nietechniczne, jak czas reakcji na zgloszenie awarii itp. W tej czystej technice jest najwięcej problemów: co mierzymy? czy mierzony i negatywnie oceniony odcinek zależy od dostawcy usługi, czy od innego operatora? od globalnej sieci lub przeciwnie: od użytkownika i jego sprzętu, albo wiertarki, która jest włączona? albo oprogramowania na komputerze? Przyszłe rozporządzenie musi być więc bardzo precyzyjne.

Hasło "gwarantowana minimalna jakość" jest mocno nieprecyzyjne. Czy chodzi o przepływność, czyli metodę "nie mniej niż procent parametru zawartego w umowie? Czy chodzi o rozpisanie tej jakości na wszystkie wskaźniki obsługi i techniki, o których wyżej napisałam? A może jeszcze coś innego? To naprawdę trzeba dobrze przemyśleć, bo dla klienta, to musi byc czytelne, dla dostawcy wykonalne, a dla nas egzekwowalne. Sama przepływność, jak ją się określi w dowolnym akcie prawnym nie czyni wiosny. Klient musi ją prawidłowo zmierzyć jeśli ma zamiar dochodzić swoich praw.

Bez narzędzi pomiarowych ambitniejszych niż speedtest nie będziemy w stanie zapewnić, żeby taki zapis nie pozostał martwą literą prawa, albo, co gorsza, bardzo "żywą", ale wywołującą jałowe spory.

Wprowadzenie gwarantowanej jakości usług dostępowych w ofercie detalicznej prawdopodobnie wymaga zmiany Prawa telekomunikacyjnego, a to oddala się coraz bardziej. Nie ma jednak żadnej gwarancji, że w wyborczym roku ktoś nie wróci – wybiórczo – do nowelizacji w tym kierunku. Dyskutowany, i krytykowany, przez operatorów pomysł wprowadzenia minimalnej gwarantowanej jakości usług wrócił dzisiaj podczas debaty zorganizowanej przez Urząd Komunikacji Elektronicznej. Clou pomysłu jest zagwarantowanie prędkości dostępu na poziomie 90 proc. (ostatnio mowa o 80 proc.) zapisanej w umowie lub komunikowanej w promocjach.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy