Ten tekst nie jest element szerokiej kampanii propagandowej integratorów i dostawców sprzętu telekomunikacyjnego. Wedle nich CAPEX operatorów powinien wynosić co najmniej 50 proc. wartości przychodów. Rozumiem doskonale, że operatorzy muszą liczyć, czy warto wydać pieniądze. Teoretycznie decyduje stopa zwrotu z inwestycji. Teoretycznie...
Słuchałem wczoraj sceptycznych i entuzjastycznych głosów na temat nowych usług w sieciach telko podczas konferencji Vectora w Sopocie. Operatorzy kablowi debatowali, jakie profity z usług dodanych. Dla nich – w przeciwieństwie do telekomów i ISP – rola „głupiej rury" jest szczególnie niebezpieczna, bo od wielu lat gros przychodów – co ważniejsze – zysków dają im treści, określane często w branży staropolskim pojęciem „kontentu"... Konkurencja dla telekomów wychodzi ze świata mediów i ostrzegam: to bardzo konkurencyjna i bezlitosna branża. Sam w niej pracuję...
Słuchając debaty, pomyślałem, że racji nie mają ani entuzjaści („zarobimy kokosy!"), ani sceptycy („figę zobaczymy, za wydane miliony"). Najwięcej racji mają cynicy: „wcale nie chcemy wydawać pieniędzy, bo ryzyko jest bardzo duże, ale nie mamy wyboru".
Dzisiaj nad każdym projektem w operatorskich działach rozwoju w pewnym momencie pochyla się dwóch smutnych panów z kontrolingu. I zaczynają liczyć. Zazwyczaj wychodzi im, że projekt nie spełnia oczekiwań jeżeli chodzi o przyjętą w firmie stopę zwrotu z inwestycji. Projekt więc ląduje w koszu. Tak jak pod koniec poprzedniej dekady w koszu wylądował projekt budowy platformy DTH przez Telekomunikację Polską. Gdyby jednak TP odpaliła wówczas projekt telewizyjny, to nawet realizując go ze średnią rynkową skutecznością byłaby dzisiaj w zupełnie innej sytuacji finansowej.
Nie neguję roli smutnych panów, którzy odpowiadają za to, żeby pieniądze były wydawane efektywnie. Tylko co dzisiaj oznacza ta efektywność? Wydawać, żeby zarobić miliony, czy wydawać, aby nie wypaść z rynku? Firmy, które dzisiaj zaczynają uruchamiać serwisy wideo teoretycznie mogą postawić na głowie rynek płatnej telewizji. Niektóre żyją z rynku reklamowego i mogą ten model przeszczepiać na rynek dostawy sygnału (jak iPlex w Polsce).