Wczoraj do Aten przybyła z wizytą Lael Brainard, wysoki przedstawiciel Departamentu Skarbu USA, a zarazem główny doradca Sekretarza Skarbu w sprawach gospodarki międzynarodowej, która odbywa podróż po Europie w ramach europejskich konsultacji. Podczas swojej wizyty w Atenach spotkała się z najwyższymi przedstawicielami greckich finansów. Dzisiaj rusza w dalszą drogę, by w czasie całego swojego pobytu na Starym Kontynencie spotkać się jeszcze z osobami decyzyjnymi z Niemiec i Francji.
Jak informuje Wall Street Journal przyjazd Lael Brainard to wyraźny sygnał dla przywódców Europy. Amerykanie mają dość impasu i oczekują zdecydowanych działań w walce z kryzysem. Departament Skarbu USA odmówił wprawdzie komentarza w tej sprawie, ale spekuluje się, że Waszyngton chce odegrać większą rolę w walce z problemem. Kryzys zadłużenia w Europie dotyka Amerykanów coraz bardziej, a dalsza jego eskalacja może zagrozić ożywieniu za oceanem.
Przedstawiciele USA wielokrotnie naciskali już na swoich europejskich kolegów. Jak informuje Wall Street Journal, powołując się na osoby zaznajomione ze sprawą, ale wolące pozostać anonimowe, skrytykowali oni działania europejskich funduszy ratunkowych. Wskazują, że lepszym rozwiązaniem będzie dokapitalizowanie banków bezpośrednio, zamiast zmuszania pogrążonych w kłopotach krajów, do pożyczania od nich pieniędzy, by same to zrobiły. Ich zdaniem działanie takie doprowadza tylko do jeszcze większej presji rynków. Zmiana podejścia mogłaby uspokoić inwestorów, a to z kolei dałoby chwilę oddechu zadłużonym krajom.
Tymczasem amerykańska prasa spekuluje, jakie będą skutki secesji Grecji. "Washington Post" wzywa, by zatrzymać Greków w strefie euro, ale nie nie za wszelką cenę.
- Jeżeli Grecję można zatrzymać w strefie euro możliwym do przyjęcia kosztem finansowym i politycznym, powinno się to zrobić. Skutkiem jej wyjścia z eurolandu byłaby bowiem pogłębiona recesja w Europie i szerząca się destabilizacja na tym kontynencie i na całym świecie - napisał dziennik w komentarzu redakcyjnym.