O protestach przedsiębiorców telekomunikacyjnych, którym nie podobało się, że samorządy zaczynają masowa stawiać hotspoty głośno zrobiło się rok temu. Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji postulowała wówczas, by za pośrednictwem bezpłatnej sieci użytkownik miał możliwość, aby połączyć się tylko raz dziennie na najwyżej godzinę. Sprawie zaczął się baczniej przyglądać UKE, czego efektem były decyzje dla samorządów, które chciały udostępniać bezpłatny internet.
Zazwyczaj zobowiązywano samorządy do wprowadzania różnego ograniczeń, jak ustalenie maksymalnej prędkości wysyłania i odbierania na poziomie 256 kbit/s. Teraz UKE proponuje podnieść ten limit do 512 Mbit/s, choć w niektórych decyzjach (np. dla Gdańska) już przyjmowano wyższe limity. Inne obostrzenia (sesja nie dłużej niż 60 minut, limit 750 MB miesiecznego transferu na użytkownika) mają nie ulec zmianie.
Osobiście uważam, że nic by się nie stało, gdyby burmistrz, czy wójt uruchamiając hotspota w na rynku czy w parku swojego miasta (w przestrzeni publicznej, która nie obejmuje obszarowo mieszkalnych) udostępniał nawet 1, czy 2 Mbit/s, jeśli ma taką fantazję. To nie jest żadna konkurencja dla operatorów i procedura dla takich inicjatyw powinna być maksymalnie uproszczona. Trudno przypuszczać, że mieszkańcy będą w zimie przychodzić na ławkę w parku ze laptopem pod pachą, by sprawdzić co się dzieje na Facebooku. W Iławie, która od trzech lat w ramach promocji wystartowała z projektem i-ławka – na ławkach wokół ratusza można korzystać z bezpłatnego internetu. Wykorzystanie publicznych hotpsotów w okresie letnim jest znacznie większe niż zimą. Żaden z działających w Iławie operatorów nie zgłosił jakoś pretensji w tej sprawie.
Darmowych hotspotów jest coraz więcej. Często jest o takich inicjatywach głośno, bo samorządy się chwalą i wykorzystują do promocji miasta (Iława czy Gdańsk), ale to nie one stanowią dziś problem dla operatorów. O wiele większym kłopotem, szczególnie dla małych, lokalnych przedsiębiorców telekomunikacyjnych są sieci budowane przez samorządy w ramach unijnego działania 8.3 POIG (walka z wykluczeniem cyfrowym).
Przeciw idei tego programu trudno mieć zastrzeżenia, ale dziś, co drugi projekt zakłada budowę infrastruktury (przeważnie w technologii radiowej). Czasami ma to sens, jak w Borzęcinie w województwie małopolskim. Tam zapytano najpierw operatorów, czy zamierzają w najbliższej przyszłości zainwestować w swą infrastrukturę, aby była możliwoeść realizowanie takiego programu. Gdy stwierdzili, że im to się im nie opłaca, gmina złożyła wniosek w konkursie 8.3 POIG.