Damy europejskich regulacji chcą więcej sieci optycznych i są gotowe odpuścić operatorom zasiedziałym byleby tylko oni te sieci budowali. Ze światłowodowej obsesji, jaka opanowała sfrustrowaną Europę już sobie żartowałem i nie zamierzam się powtarzać. Dzisiaj pytam: po co?
1. TEZA: Wizjonerzy Europy najwięksi
Dzisiaj nie, ale za 5-10 lat abonenci docenią dostępności symetrycznych łączy 100 Mb/s. Do użytku wejdzie wideo w jakości ultra HD, upowszechnią się domowe drukarki 3D, na których będziemy sami sobie produkowali guziki w dowolnym kształcie i mydelniczki w dowolnym kolorze. Powszechność "usług w chmurze" spowoduje, że potrzebna będzie wydajność uploadu znacznie wyższa niż dzisiaj. Żeby takie usługi były dostępne za 10 lat dla wszystkich, faktycznie sieci trzeba zacząć budować dzisiaj, bo komercyjne inwestycje z pewnością nie zaspokoją popytu wszędzie.
2 TEZA: Nic, tylko polityczne ambicje
Furda, co będzie za 10 lat. Przecież i tak dzisiaj nie sposób tego przewidzieć. Ale wykluczenie cyfrowe, dostępność internetu, gospodarka oparta na wiedzy, to piękne hasła, na których można zbić ładny polityczny kapitał. Można wygrywać europejskie frustracje i kompleksy na tle USA i Dalekiego Wschodu. Nikt nie ośmieli się zaprzeczyć, że trzeba ich gonić, a kto dzisiaj skutecznie w tej pogoni dopomoże, jutro może liczyć na ładną karierę. Kadencje się przecież kończą i trzeba myśleć o przyszłości. Nie tylko Europy. Także własnej.