Pieniądze te trafiły głównie na lokaty bankowe. W całym półroczu wartość depozytów gospodarstw domowych i przedsiębiorstw wzrosła już o prawie 7 mld zł.
Polacy są coraz ostrożniejsi w oszczędzaniu – choćby dlatego, że wiele osób boleśnie odczuło ubiegłoroczne załamanie na giełdach. Stąd odwrót od funduszy inwestycyjnych. Branży TFI zaszkodziły przede wszystkim niedawne upadłości spółek budowlanych – DSS, PBG, a ostatnio również problemy Polimeksu-Mostostalu. Obligacje wyemitowane przez te firmy znalazły się w portfelach najbezpieczniejszych funduszy pieniężnych i gotówkowych. Najbezpieczniejszych teoretycznie, bo niektóre fundusze na upadłości PBG straciły jednego dnia równowartość półrocznego zysku.
Sprawiło to, że wielu ciułaczy zraziło się na dobre do tej formy inwestycji. I gremialnie wycofało zgromadzone środki, nie zważając na stratę. – Inwestorzy to też ludzie, w podejmowaniu decyzji finansowych ulegają presji społecznej. Nawet jeśli mają w tej mierze jakieś doświadczenie, to ulegają zjawisku, które można by nazwać racjonalnym owczym pędem – mówi dr Leszek Mellibruda, psycholog biznesu.
Polacy generalnie wybierają bezpieczne sposoby oszczędzania, przede wszystkim w bankach. – Depozyty i gotówka to dziś ponad 60 proc. zgromadzonych oszczędności. Bardzo mało środków inwestujemy bezpośrednio w akcje lub obligacje czy jednostki funduszy – zwraca uwagę Piotr Grzybczak, dyrektor zarządzający banku BGŻOptima.
Do bezpiecznego oszczędzania zachęca fakt, że depozyty bankowe są wciąż dobrze oprocentowane, nawet na 5 – 6 proc. w skali roku. – To sporo, ale taka sytuacja nie będzie trwać wiecznie i inwestorzy wrócą w końcu do funduszy pieniężnych i gotówkowych – uważa Anna Bąkała, dyrektor Departamentu Sprzedaży w TFI Allianz.