Według danych Investment Company Institute w okresie sześciu tygodni do 8 sierpnia, mimo trwającego wzrostu cen akcji, inwestorzy wycofali 16,3 mld dol. z funduszy akcyjnych i zainwestowali 32,2 mld dol. w te mające w portfelu obligacje.
Równocześnie, choć dochodowość obligacji amerykańskich i niemieckich wzrosła – to tylko nieznacznie, co sugeruje, że osoby inwestujące w obligacje pozostają ostrożne. W przypadku papierów o krótkim terminie zapadalności dochodowość niemieckich obligacji dwuletnich jest wciąż ujemna, co nie jest raczej oznaką entuzjazmu.
Gdy chodzi o fundamenty, nabywcy akcji nie narzekają na brak zmartwień. Tylko w jednym kraju rozwiniętym, Irlandii, indeks PMI był powyżej 50 pkt, sygnalizując ekspansję i rosnąc w lipcu. PMI był poniżej 50 pkt w 23 krajach, z czego w 14 spadał.
Ok. 75 proc. respondentów badania przeprowadzonego przez Bank of America spodziewa się wzrostu inflacji w ujęciu globalnym poniżej trendu długoterminowego w nadchodzących 12 miesiącach. Pomijając spółki finansowe i firmę Apple, zyski korporacji amerykańskich już spadają, zauważa Citi Private Bank.
Inwestorzy liczą na banki centralne
Przyczyną tych z pozoru sprzecznych zachowań inwestorów są banki centralne. Istnieją duże oczekiwania, że Europejski Bank Centralny podejmie działania w celu zażegnania kryzysu zadłużenia w strefie euro, a niektórzy spodziewają się również, że Rezerwa Federalna uruchomi kolejną rundę zakupów obligacji.
Dopóki na scenie pozostają banki centralne, inwestorzy nie mogą ignorować akcji, których ceny rosły po poprzednich działaniach stymulujących. Jednak równocześnie wiedzą oni, że działania podejmowane przez banki centralne nie wystarczą do pobudzenia trwałego wzrostu gospodarczego, co wyjaśnia ich powściągliwość w inwestowaniu bez zastrzeżeń w akcje.