Ubezpieczenie D&O (z ang. Directors and Officers Liability Insurance) zapewnia ochronę prezesom, członkom zarządów, dyrektorom w spółkach kapitałowych. Można z niego skorzystać w razie roszczeń osób trzecich zarzucających posiadaczowi polisy działania (lub zaniechanie działań), które spowodowały szkodę. Pieniądze są wypłacane najczęściej na rzecz poszkodowanej spółki, jej udziałowców, pracowników lub wierzycieli.
Członkowie zarządu odpowiadają za szkody wyrządzone spółce swoim majątkiem. Dlatego polisy D&O na zachodzie są standardem. W Polsce są wciąż mało popularne. Wprawdzie liczba zawieranych umów rośnie (dotyczy to także firm z sektora MSP), zwiększają się również sumy gwarancyjne, ale nadal umów podpisuje się najwyżej kilka tysięcy rocznie w skali kraju, a sumy pozostają dużo niższe od światowej średniej.
Konkurencja wymusza spadek cen
Ubezpieczenie zapewnia menedżerom pomoc prawną w razie pojawienia się okoliczności mogących stanowić podstawę do wystąpienia z roszczeniem. Nie należy go więc traktować jak zbędnego luksusu. Jest tak samo potrzebne jak np. samochód służbowy, a tańsze od kompleksowego ubezpieczenia takiego auta.
Coraz częściej nowo zatrudniani menedżerowie domagają się od spółek ubezpieczenia D&O. Polisa taka może być argumentem przy pozyskiwaniu albo zatrzymywaniu utalentowanego menedżera.
– Wpływ na wzrost zainteresowania polisami D&O ma międzynarodowa ekspansja polskich przedsiębiorstw, wzrost polskiego PKB, ale także trudności finansowe przedsiębiorstw działających w niektórych sektorach gospodarki, np. w budownictwie – mówi Marcin Stoń z HCC Global. – Obserwujemy lekki spadek cen. Jest to efekt głównie wzrostu konkurencji na tym rynku.