Monyval, specjalny komitet ekspercki przy Radzie Europy odpowiedzialny za walkę z praniem brudnych pieniędzy, wreszcie dostrzegł, że na Cyprze dochodziło do takiego procederu na masową skalę. Wcześniej, podczas czterech kontroli systemu finansowego tej śródziemnomorskiej wyspy, za każdym razem deklarował, że system walki z praniem brudnych pieniędzy na Cyprze działa bez większych problemów. Co więcej, podczas przedostatniej kontroli (z września 2011 r.) Cypr był chwalony przez ekspertów z Monyval, że lepiej niż większość państw UE dostosował swoje prawodawstwo do unijnych dyrektyw zwalczających takie praktyki. Ostatni raport, sporządzony w maju wspólnie z audytorską firmą Delloite, nie pozostawia jednak suchej nitki na cypryjskim systemie finansowym i oskarża władze w Nikozji, że w niedostatecznym stopniu egzekwują przepisy.
Audytorzy Delloite przyjrzeli się sześciu cypryjskim bankom oraz blisko 400 ich klientom. W jednym z banków aż 58 proc. depozytów należało do klientów wysokiego ryzyka, jeśli chodzi o pranie pieniędzy. W 75 proc. przypadków transakcje banków z zagranicznymi klientami prowadzone były przez pośredników (często poprzez wielopiętrowe pośrednictwo). Tylko w okresie ostatnich 12 miesięcy audytorzy zidentyfikowali 29 podejrzanych transakcji dokonywanych w sprawdzanych bankach. Ci pożyczkodawcy w latach 2008–2010 nie zwrócili regulatorom uwagi na żadną mogącą budzić wątpliwości transakcję. W 2011 r. zgłoszenie było jedno. W 2012 r. – tylko trzy.
– Te dane wskazują na systemowe braki w implementacji środków prewencyjnych w badanych instytucjach – mówi raport Delloite i Monyval. Dlaczego te braki odkryto dopiero teraz? Monyval twierdzi, że wcześniej nie miała prawa sprawdzać banków, a pod względem wdrażania unijnych dyrektyw Cypr nie był gorszy od innych państw Wspólnoty. Żaden kraj UE przecież jak dotąd w pełni nie wdrożył wytycznych mających przeciwdziałać praniu brudnych pieniędzy.
Tłumaczenia Monyval mogą dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę, że od dawna powszechne były podejrzenia, że w cypryjskich bankach pieniądze ukrywają oligarchowie, mafie i służby specjalne z państw byłego bloku sowieckiego. Wystarczył rzut oka na statystyki dotyczące inwestycji zagranicznych w Rosji czy na Ukrainie, by wykryć anomalię – spółki z Cypru od lat były największymi inwestorami w krajach byłego ZSRR. Rosyjskojęzyczni oligarchowie nie kryją się nawet zbytnio z tym, że zakładają spółki wydmuszki na Cyprze, do których trafiają pieniądze mniej lub bardziej legalnie wytransferowane z byłych demoludów. Są one później reinwestowane w Rosji, na Ukrainie czy w Mołdawii.
Jesienią zeszłego roku na biurko kanclerz Angeli Merkel trafił raport niemieckiego wywiadu BND dotyczący pieniędzy rosyjskich grup przestępczych pranych na Cyprze. Szacował on, że w tamtejszych bankach znajduje się 26 mld euro nielegalnie wyprowadzonych z Rosji przez miejscowych oligarchów i mafię. Dla porównania: PKB Cypru to zaledwie 17 mld euro. Cypr od lat 70. ubiegłego wieku aż do marcowej eskalacji kryzysu był rajem fiskalnym mającym korzystną umowę z Rosją o unikaniu podwójnego opodatkowania. Wraz z zaostrzeniem kryzysu wprowadzono jednak na Cyprze bardzo restryktycjne przepisy ograniczające przepływ kapitału. I kraj przestał być de facto rajem podatkowym.