Jak wynika z danych zebranych przez Euler Hermes, spółkę z Grupy Allianz, zsumowany obrót tych zakładów wyniósł nieco ponad 800 mln złotych, pracowało tam ok. 2,5 tys. osób.

Rafał Hiszpański, prezes zarządu Towarzystwa Ubezpieczeń Euler Hermes komentuje krótko: koniec złej passy w budownictwie nie oznacza jeszcze poprawy w całej gospodarce. W jego ocenie budownictwo nie jest już balastem całej gospodarki, chociaż za wcześnie jest jeszcze aby określać je jako jej koło zamachowe. Także dlatego, iż firmy produkcyjne, w tym te zaopatrujące budownictwo ale także o innym profilu produkcji przeżywały trudne chwile. - Przyczyna nie leży po stronie popytu: eksport żywności, mebli czy np. części motoryzacyjnych osiąga dobre wyniki, popyt wewnętrzny również nie spada, a mimo tego to właśnie producenci upadali częściej niż przed rokiem – zaznacza w komentarzu Hiszpański. - Sama sprzedaż nie przesądza bowiem jeszcze o wyniku finansowym – decyduje o tym jej rentowność, a spadające ceny w eksporcie i deflacja w kraju obniżają ją i redukują zyski przedsiębiorstw. Na ponoszone koszty wpływają też nie malejące opóźnienia w regulowaniu należności przez odbiorców (hurt i detal) oraz wzrost wynagrodzeń pracowników o ok. 4 proc. w skali roku.

Dane monitora wskazują, że kondycja polskich firm w I kwartale br. mierzona liczbą opublikowanych upadłości nie uległa poprawie w stosunku do I kw. 2014 r. (200 opublikowanych upadłości w okresie I-III 2015 wobec 198 w analogicznym okresie ub. roku).

Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka wskazuje, że firmy produkcyjne niepokoi obecnie mniejsze tempo napływu nowych zamówień, zarówno z rynku krajowego jak i zagranicznego. – Może to być jednak krótkotrwałe zjawisko, wielkość zapasów nie wskazuje jeszcze na stagnację a zwłaszcza w budownictwie żywe są nadzieje na lepszy sezon, więc stany magazynowe nie są niepokojące dla dostawców - ocenia.

W jego opinii uwagę zwrócić powinna za to rentowność sprzedaży: zarówno wyniki za ubiegły rok (jak donosi GUS w 2014 firmy niefinansowe osiągnęły mniejszą rentowność na działalności o 0,2 proc., niższa była też ta liczoną od obrotu netto i brutto) jak i bieżące, na które wpływ będzie mieć spadek cen w lutym o 2,7 proc. r/r. Najwyższy jest on w przetwórstwie przemysłowym, ale także w transporcie i w handlu detalicznym. Spadek cen nie wynika z wzrostu wydajności, jednocześnie rosną koszty płacowe – firmy są więc poddane presji cenowej i spadających zysków przy niezmieniających się a nawet rosnących kosztach. Wyjściem z tej sytuacji nie jest proste zwiększenie wolumenu sprzedaży – ta przecież - w cenach stałych - już rośnie.