Poproszony na trwającej teraz w Krakowie konferencji Polskiej Izby Komunikacji Elektronicznej o komentarz do wyników aukcji LTE Zygmunt Solorz powiedział: - Nie podoba nam się to, co zrobiły ministerstwo i regulator, które na siłę, niezgodnie z prawem, zaczęły podejmować działania mające naprawić błędy popełnione w aukcji. Przewidywałem, czytając dokumenty aukcyjne, że ta aukcja nie może zakończyć się dobrze, bo zostały w niej popełnione błędy. Te błędy powinny być naprawione, ktoś próbuje teraz wyjść z tej sytuacji z twarzą, niezgodnie z prawem - mówił.
Jacek Niewęgłowski, prezes P4, które wspólnie z Polkomtelem apelowało do organów państwowych o uniemożliwienie MAiC przyjęcia rozporzadzenia zmianiającego zasady rozstrzygnięcia aukcji LTE, dodawał: - Samo zakończenie procesu aukcyjnego jest tak naprawdę początkiem kłopotów, które czekają całą branżę telekomunikacyjną: organy władzy państwowej, uczestników rynku - mówił. Jak dodawał, kwestią budzącą wątlpliwości ni ejest to, kiedy przyznane operatorom częstotliwości trafią do zwycięzców. - To wydaje się być przewidywalnym, przetestowanym procesem administracyjnym, więc nie spodziewałbym się żadnych kontrowersji, choć czas pokaże. Wydaje mi się, że będziemy mieć do czynienia z alokacją tych zasobów dla podmiotów wyłonionych w tym procesie, ale wszelkie nieprawidłowości, które w tym procesie wystąpiły i związane z tym póżniej potencjalne roszczenia poszczególnych uczestników aukcji z dnia na dzień nie znikną. Więc na nas wszystkich będzie teraz ciążył obowiązek rozwiązania tej sytuacji - dodawał.
Pytani o to czy zaskarżą proces wyłonienia zwycięzców i w jaki sposób (czy zaskarżone zostanie rozporządzenie, MAiC czy sam wynik aukcji), przedstawiciele operatorów odpowiadali: - Nie będę zdradzał żadnych strategii. Moim zdaniem nie podlega wątpliwości, że za inicjatywą (MAIC - red.) stały dobre intencje. Kontrowersje nie dotyczyły tego czy należy zakończyć aukcję, tylko jak. Firma, w której pracuję protestowała tylko przeciwko temu, że zrobiono to loteryjnie, że przypadek decydował o tym, kto dostanie jakie częstotliwości. Tu jest oś sporu - mówił Jacek Niewęgłowski. Jak dodawał, po zakończeniu aukcji i przydzieleniu częstotliwości zwycięzcy będą dysponować do nich "chwiejnym tytułem prawnym". - Chcielibyśmy, żeby w Polsce było respektowane prawo, czyli by aukcję zakończyć w taki sposób, by wydane decyzje miały skutek prawny. Nie, żeby przedsiębiorca miał potem wątpliwości czy ty ma to dobro czy nie. A przyjęte rozporządzenie jest moim zdaniem z wadami prawnymi - konkludował Solorz.
W kuluarach krakowskiej konferencji branża nieoficjalnie jednym głosem mówi, że wyniki aukcji na pewno zostaną zaskarżone, choć operatorzy poodbierają przyznane im częstotliwości.