Ich zdaniem nowy szef rady nadzorczej, wcześniej wiceprezes ds finansowych Hans Dieter Poetsch nie dość energicznie zajmuje się dochodzeniem.
Nowe amerykańskie podejrzenia, że także w autach Porsche z trzylitrowymi sześciocylindrowymi silnikami diesla mogły znajdować się oprogramowania umożliwiające wyraźnie uderza w pozycję nowego prezesa Grupy VW, Matthiasa Muellera, dotychczas uznawanego za człowieka o kryształowej uczciwości. Zapowiedział on, że każdy pracownik, który wie cokolwiek o nielegalnych oprogramowaniach i dostarczy informacje zarządowi, nie zostanie ukarany nawet jeśli brał udział w tym procederze.
- Nawet sam Mueller powinien się teraz dobrze zastanowić,czy przypadkiem nie ponosi choć części winy za cały skandal - mówił we wtorek analityk Juerge Pieper, analityk Bankhaus Metzler. Ale nie ukrywał, że dla swoich klientów posiadających akcje Volkswagena ma rekomendację „trzymaj". - Gdyby te podejrzenia potwierdziły się, to byłby kolejny potężny szok - wtórował mu Stefan Bratzel, dyrektor kolońskiego Automotive Management. Jego zdaniem jedynym rozsądnych wyjściem dla koncernu jest w tej chwili "wyłożenie wszystkich kart na stół".
Do Muellera pełne zaufanie ma kanclerz Niemiec, Angela Merkel. Prezes VW znalazł się w składzie oficjalnej niemieckiej delegacji rządowej, jaka w ostatnim tygodniu złożyła wizytę w Pekinie. Mueller potwierdził tam plany inwestycyjne grupy w Chinach. A o skandalu z emisjami na rynku chińskim w ogóle nie było mowy, tak samo jak i niekorzystnym wpływie afery na wizerunek „Made in Germany".
Na razie, mimo podejrzeń Amerykanów, nie zostało dowiedzione, że Grupa VW robiła przekręty także z większymi silnikami. I wydaje się bardzo dziwne, gdyby tak było w rzeczywistości, bo mało kto kupuje auta z potężnymi silnikami, aby wykazać się dbałością o środowisko. Wydawało się również, że dymisja poprzedniego prezesa Grupy, Martina Winterkorna która była dla całej firmy wielkim upokorzeniem, uspokoi opinię publiczną. Volkswagen robił także wszystko co tylko możliwe,żeby szefowie Porsche (Matthias Mueller) i Audi (Rupert Stadler) byli poza wszelkimi podejrzeniami.