- Mniej jeżdżę, a więcej przyjmowałem u siebie. Moich wyjazdów do Azji było dziesięć czy dwanaście w ciągu trzech lat mojego bycia premierem i ministrem gospodarki, a przyjąłem setki reprezentacji polityków i biznesu - mówi Janusz Piechociński.
Dlaczego Azja?
- Z prostego powodu. Jest naturalna kolej rzeczy. Wpierw mieliśmy gospodarkę, która była autarkiczna i zamknięta w Układzie Warszawskim. Później przyszedł czas przemian, za które zapłaciliśmy ogromne frycowe. Sprzedawaliśmy nie tylko i firmy, ale sprzedawaliśmy rynek nie do końca rozumiejąc nowe zasady gry. Gospodarka jednak okrzepła. Dzisiaj jest tak, że po pierwsze mamy co zaproponować na rynki azjatyckie, a po drugie nie mamy wyboru, bo nie można zapominać o tym rynku - wskazywał.