Unia Europejska nie będzie bronić Gazpromowi dostępu do europejskich sieci przesyłu energii. Nie chce tego część państw członkowskich.
– Nie będziemy mogli teraz łatwo schować się pod europejskim parasolem – przyznał w Brukseli wicepremier Waldemar Pawlak. Brał on udział w unijnej radzie ministrów gospodarki, podczas której osiem państw członkowskich UE nie zaakceptowało propozycji Komisji Europejskiej, która zmieniałaby organizację rynku energii. Komisja Europejska zaproponowała we wrześniu 2007 roku tzw. rozdział właścicielski na rynku gazu i energii. Chodziło o to, aby firmy produkujące energię nie mogły być jednocześnie właścicielami sieci przesyłowych. Według Brukseli taki system znacznie zwiększyłby konkurencję. Bo właściciel sieci przesyłowych musiałby zapewnić producentom dostęp do nich na równych zasadach. I byłby bardziej zainteresowany inwestowaniem w sieci, w tym również w połączenia transgraniczne.
Projekt zawierał również klauzulę państw trzecich, tzw. klauzulę Gazpromu. Konstrukcja była prosta i niedyskryminująca. Każdy inwestor zewnętrzny, chcąc kupić sieć przesyłową w UE, musiałby najpierw udowodnić, że nie ma żadnych aktywów w produkcji energii. I to na krajusiedzibie inwestora spoczywałby ciężar udowodnienia, że nastąpił rozdział właścicielski. Faktycznie więc Gazprom, który nie ma zamiaru się dzielić, nie mógłby kupować sieci przesyłowych w UE. Pozostałaby natomiast możliwość inwestowania w produkcję i dystrybucję energii na terenie 27 państw.
W przedstawionej przez oponentów propozycji – tzw. trzeciej opcji – nie ma klauzuli dotyczącej państw trzecich. Stanowi ona wyraźne złagodzenie ostrych reguł przedstawionych wcześniej przez Brukselę. Pod propozycją, poza Niemcami i Francją, podpisały się Austria, Bułgaria, Grecja, Luksemburg, Łotwa i Słowacja.
– To nie jest list ośmiu, lecz dziewięciu – przekonywał Claude Turmes, eurodeputowany z luksemburskiej partii Zielonych. Jak zauważył, tym dziewiątym sygnatariuszem jest Rosja. A francuska liberałka Anne Laperrouse apelowała o znalezienie skutecznej ochrony przed zewnętrznymi spółkami gazowymi, które będą chciały inwestować w europejskie sieci przesyłowe.