Na warszawskim parkiecie, który dotychczas nieszczególnie przejmował się złymi informacjami, w piątek nastąpił wyraźny zwrot. Kolejna sesja mocnej przeceny w USA zachwiała wiarą kupujących w dalszy wzrost. Nie byli oni w stanie udźwignąć podaży akcji, czego efektem była przecena, jakiej w skali jednego dnia nie obserwowaliśmy od początku grudnia ubiegłego roku. Impulsem był kolejny dzień wyprzedaży na rynkach zachodnich, co z kolei wiązało się z projektem Baracka Obamy zakładającym ograniczenia inwestycyjne dla banków.

WIG20 ciągnięty w dół przez spółki paliwowe, KGHM i Pekao stracił na zamknięciu 2,54 proc. i znalazł się na najniższym poziomie w tym roku. Na wartości straciły zresztą wszystkie spółki z indeksu. Najmniej przeceniono walory Polimeksu, gdzie właściciela zmieniło 6,5 proc. wszystkich akcji (analiza poniżej).

Spadki WIG20 zostały dwukrotnie powstrzymane w okolicach 2400 pkt, gdzie przebiega linia trendu rosnącego. Stwarza to szansę na utrzymanie trendu wzrostowego, choć początek przyszłego tygodnia pewnie będzie bardzo nerwowy. Niepokoić może natomiast to, że handel odbywał się przy znacznym wolumenie (obroty przekroczyły 2 mld zł).

Pod dużą presją podaży wciąż znajdują się akcje Lotosu. Resort skarbu sprzeda pakiet spółki po 29 zł za akcję i nie wykluczył dalszej redukcji zaangażowania. W piątek kurs papierów paliwowego koncernu zniżkował o kolejne 5,5 proc. Ale spadki objęły swoim zasięgiem nie tylko największe spółki. W piątek aż trzy czwarte notowanych firm zakończyło dzień pod kreską.

Na giełdach zachodnich, które w tym tygodniu ucierpiały zdecydowanie bardziej niż nasz parkiet, w piątek wyprzedaż była kontynuowana. Zwykle optymistycznie nastawionych Amerykanów tym razem nie zadowoliły lepsze od oczekiwań wyniki General Electric czy MacDonald’s. Już po godzinie notowań indeks S&P500 tracił prawie 1 proc.