Paryskie adresy pana Fryderyka

W Palais Royal robił zakupy, na spacery chodził do Ogrodów Tuileries, w Hotelu Lambert grał dla przyjaciół, a pochowano go na cmentarzu Pere-Lachaise. W Paryżu odkryjemy wiele miejsc, w których można wspominać Fryderyka Chopina

Aktualizacja: 22.03.2010 14:19 Publikacja: 19.03.2010 00:44

W Bibliotece Polskiej w Paryżu (Quai d’Orleans 6) przechowywanych jest wiele pamiątek po Chopinie, w

W Bibliotece Polskiej w Paryżu (Quai d’Orleans 6) przechowywanych jest wiele pamiątek po Chopinie, w tym fortepian Pleyela, na którym prawdopodobnie grał

Foto: Fotorzepa, Eliza OlczykFilip Frydrykiewicz EO Eliza OlczykFilip Frydrykiewicz, Filip Frydrykiewicz F.F. Filip Frydrykiewicz

Ze schodów kościoła La Madeleine rozciąga się wspaniała perspektywa. Na pierwszym planie dwa szpalery domów wyznaczających rue Royale, dalej szeroka przestrzeń placu Zgody ze sterczącym niczym gigantyczna wskazówka zegara słonecznego egipskim obeliskiem. Na końcu kolumnada siedziby Zgromadzenia Narodowego (Assemblee Nationale), nakryta szeroko rozciągniętym trójkątnym tympanonem. Bardzo podobnym do tego, pod którym stoimy.

30 października 1849 r. w La Madeleine rozbrzmiało „Requiem” Mozarta, potem „Marsz żałobny”. Paryż żegnał ulubionego pianistę i kompozytora Fryderyka Chopina. Do kościoła przybyło trzy tysiące ludzi według zaproszeń, poza tym tłumy paryżan, którzy musieli stać na schodach.

La Madeleine to kościół nietypowy, bo zbudowany na wzór rzymskiej świątyni. Pięćdziesiąt dwie korynckie kolumny otaczają długi na 103 metry prostokątny budynek. Projekt budowanego przez 80 lat od 1764 roku kościoła był wiele razy zmieniany, a na różnych zakrętach historii proponowano, by przeznaczyć go raczej na bibliotekę lub dworzec. Siedem lat po egzekwiach Chopina odbył się tu też pogrzeb Adama Mickiewicza.

La Madeleine stoi w sercu ósmej dzielnicy. Wokół najelegantsze sklepy Louisa Vuittona czy Dolce & Gabbany. Wielkie witryny, minimalistycznie urządzone wnętrza, ochroniarze otwierający usłużnie drzwi przed zbliżającymi się klientami. A sklep pełen frykasów – sery, szynki, oliwki, fois gras – z całej Francji kusi przechodniów wyłożonym na wystawie stosikiem świeżych trufli. Nic dziwnego, że i sam kościół ma specyficzny charakter – to świątynia francuskiej arystokracji i wyższych sfer. Jak ślub hrabianki, to tylko tutaj, jak pogrzeb polityka lub przedsiębiorcy – również. Niedaleko stąd do miejsc związanych z Fryderykiem Chopinem, to dobry więc punkt rozpoczęcia spaceru szlakiem kompozytora.

[srodtytul]Miasto cnoty i występku[/srodtytul]

Dwudziestojednoletni Chopin przybył do Paryża jesienią 1831 r. Szybko zadomowił się w stolicy Francji. Spotkał tu zarówno liczną kolonię Polaków (Platerowie, Komarowie, Czartoryscy), jak i muzyków (Kalkbrenner, Thalberg, Hiller), kompozytorów (Liszt, Berlioz, Mendelssohn, Rossini, Cherubini, Paer), malarzy (Delacroix), którzy zachwycili się utalentowanym kolegą. Już w grudniu pisał do przyjaciela w Polsce: „Trzeba Ci wiedzieć, że już tu mam między artystami ogromne imię”*. Innym razem donosił z dumą: „Wszedłem w pierwsze towarzystwa, siedzę między ambasadorami, książętami, ministrami, a nawet nie wiem, jakim cudem, bom się sam nie piął”.

Nic dziwnego, że Paryż stał się jego żywiołem, choć pierwsze wrażenia miał mieszane: „Jest tu największy przepych, największe świństwo, największa cnota, największy występek, co krok to afisze na wen. horoby – krzyku, wrzasku, turkotu i błota więcej, niźli sobie wystawić można”.

W stolicy artystycznej Europy znalazł uznanie, sławę i zarobił duże pieniądze (notabene, jeszcze większe wydał). Tu znalazł też miłość – George Sand – choć nie bardzo szczęśliwą. Tu wreszcie skomponował najważniejsze utwory. W Paryżu mieszkał, koncertował, przyjmował gości i był przyjmowany. Zostało po nim wiele pamiątek, wiele miejsc, w których można go wspominać.

Mieszkania zmieniał kilka razy. Większość najczęściej już nie istnieje, jak na przykład mieszkanie na wzgórzu w Chailliot. Dziś w tym miejscu stoi Pałac Chailliot, wyciągający ramiona w stronę wieży Eiffla. Pierwsze mieszkanie miał przy Boulevard Poissoniere 27. „Nie uwierzysz, jak ładnie mieszkam, mam pokoik ślicznie mahoniowo umeblowany, z gankiem na bulwary, z którego widzę od Montmartre do Panteonu i wzdłuż cały piękny świat” – donosił przyjacielowi w kraju.

Potem były mieszkania przy rue Cite Bergere, Chausseé d’Antin, rue Tronchet 5. Najdłużej, bo od 1842 do 1849 r., służyło mu lokum przy Square d’Orleans. Nad półokrągłą bramą zobaczymy tu dziś charakterystyczny ażurowy balkon z kutej kraty, złoty napis: „SQUARE D’ORLEANS” i trzy „80” w okrągłych medalionach. Ale nic więcej.

[srodtytul]Z centrum handlowego na Bastylię[/srodtytul]

Chopin znany był z wielkiej dbałości o wnętrza, w których przyszło mu mieszkać. Starannie dobierał meble, zasłony oraz drobniejsze przedmioty wystroju. Na końcu ożywiał wszystko bukietami kwiatów, wśród nich ulubionymi fiołkami. Mieszkania służyły nie tylko do mieszkania, ale też do pracy – dawał w nich lekcje gry na fortepianie. Udzielał ich zarówno paniom z dobrego towarzystwa, jak i pianistom zawodowym, chcącym się podszkolić, poznać technikę mistrza. Lekcja kosztowała 20 franków, i choć było to niemało, chętnych nie brakowało, tak że pianista miał dziennie nawet i pięć lekcji.

Powodziło mu się całkiem dobrze, mógł sobie pozwolić na wygodne mieszkanie w dobrej okolicy, powóz, ubieranie się u najlepszych krawców i szewców. Jego centrum handlowym były ich pracownie i sklepy na bulwarach i w Palais Royal. „Idź także do Palais Royal, kup mi pod numerem 37 (...) bluzę en toile ecrue za 14 franków” – prosi w liście do Juliana Fontany, przyjaciela i sekretarza.

Zbudowany przez kardynała Richelieu pałac (Palais Royal to nazwa późniejsza) po jego śmierci często zmieniał lokatorów, aż Ludwik Filip Józef Orleański (1747 – 1793), późniejszy obywatel Philippe Égalité, otworzył dla publiczności ogrody pałacowe, a wewnątrz wybudował mieszkania na wynajem i sklepy. To stąd w 1789 r. Kamil Desmoulins poprowadził wzburzony lud Paryża na Bastylię.

W długich, wąskich podcieniach Palais Royal zostały butiki, kawiarenki, antykwariaty, lecz nie budzą już dzisiaj emocji. Wiele lokali wygląda na opuszczone. Świetnie za to sprawdza się mały park z fontanną, w którym można się skryć przed zgiełkiem miasta. Część dziedzińca zajmuje zaskakująca instalacja – 260 różnej wysokości kolumn zanurzonych w płytkiej wodzie, kolorowo podświetlanych wieczorem. Ta rzeźba Daniela Burna z lat 80. XX wieku w zabytkowej przestrzeni wyglądała co najmniej tak dziwnie jak szklana piramida na dziedzińcu Luwru. Nic dziwnego, że budziła protesty. W tym roku ukończono jej renowację, bo z czasem, zaniedbana i pozbawiona wody, stała się własną karykaturą.

[srodtytul]Największy pianista świata[/srodtytul]

Chopin, jak zwierzał się Lisztowi, nie lubił grać koncertów w dużych salach. Liczne grono słuchaczy peszyło go. Poza tym obawiał się, że jego stosunkowo cicha, delikatna gra może się wydać w dużej sali nieefektowna, będzie więc niezrozumiana. Nic takiego nie miało miejsca. Przez 18 lat spędzonych w Paryżu Chopin dał tylko 19 koncertów i każdy był wielkim sukcesem. Bilety sprzedawano na długo przed występem. Krytycy pisali o nich w samych superlatywach, zarówno o wykonaniu, jak i o kompozycjach pianisty. Zachwycała szczególnie uduchowiona, poetycka gra Chopina. „Gazette Musicale de Paris” posunęła się do stwierdzenia: „Na pytanie, kto jest pierwszym pianistą świata – Liszt czy Thalberg – odpowiedź jest tylko jedna: Chopin”.

Najczęściej koncerty – w tym swój pierwszy i ostatni – dawał kompozytor w sali słynnego producenta fortepianów Pleyela. Z Camillem Pleyelem zaprzyjaźnili się zresztą niedługo po przyjeździe do Paryża. Pleyel był przy nim do ostatnich tchnień. Chopinowi odpowiadały, ze względu na dźwięk, fortepiany z jego fabryki. Nie rozstawał się z pleyelami nawet podczas podróży – czy to na Majorkę, do Nohant, czy do Anglii.

Dzisiaj Salle Pleyel należy do z najsłynniejszych sal koncertowych w Paryżu. Duże złote litery na fasadzie budynku przy rue du Faubourg-Saint-Honoré są wizytówką firmy. Czarne kanciaste kolumny, między którymi znajduje się wejście, podtrzymują mocno przeszkloną fasadę. Lecz ten budynek nie ma, poza nazwą, nic wspólnego z dawną salą, w której grał Chopin. Powstał w 1927 r. w stylu art déco. Ale właściciele uhonorowali kompozytora, nadając jego imię jednej z dwóch mniejszych sal, przeznaczonych do wykonywania muzyki kameralnej. Drugą poświęcili Debussy’emu.

Pierwsza sala Pleyela znajdowała się przy rue Cadet. Dzisiaj dwupiętrową, niczym niewyróżniającą się kamieniczkę, łatwo minąć, nie zwracając na nią uwagi. Brama z numerem dziewiątym oflankowana jest z jednej strony przez współczesną, bezstylową witrynę księgarni z lewej i bar po prawej. Obok zakurzonego szyldu „Photo industrielle” nad wejściem, ułożonego czcionkami w stylu lat 40. – 50. XX w., widnieje podświetlana reklama piwa Stella Arois.

[srodtytul]Hotel Lambert dla szejka[/srodtytul]

Łatwiej trafić do dawnego konserwatorium przy rue Conservatoire 2 bis, gdzie Chopin też grał. Tu zawsze panuje ruch, szczególnie młodych ludzi. Długi budynek, wzdłuż którego parkuje rząd samochodów i motocykli, mieści dziś Conservatoire National d’Art Dramatique. Nadal więc służy sztuce i muzyce. Podobnie słynny w XIX wieku Théatre-Italien, do którego ówczesna elita podążała na koncerty i spektakle. Chopin bywał tam dziesiątki razy jako słuchacz i widz. Ale miał też okazję występować na jego scenie. Dawny Théatre przy placu Boieldieu to dzisiaj szacowna Opera-Comique. Budynek został w drugiej połowie XIX w. mocno przekształcony. Spokojną, klasycyzującą fasadę zastąpiła tłusta, teatralna neobarokowa, niebojąca się nawet złoconych obramień okien i kariatyd podtrzymujących architraw.

O wiele chętniej dawał Chopin koncerty wieczorami podczas spotkań towarzyskich u przyjaciół. Często zapraszano go na obiad, licząc, że odwdzięczy się grą. Tak też się stawało. Spotkania przeciągały się do późnych godzin nocnych.

Wśród wielu salonów, w których goszczono artystę, był salon Czartoryskich w Hotel Lambert na Wyspie Świętego Ludwika. Siedziba rodu stanowiła zarazem kwaterę główną patriotyczno nastawionej emigracji. Pięknie położony późnorenesansowy pałac zasłania wysokie ogrodzenie i zieleń. Kilka lat temu kupił go od rodziny Rothschildów, którzy w 1975 r. kupili go z kolei od Czartoryskich, brat szejka Kataru, zamierzając przerobić historyczny budynek na hotel. Konserwator zabytków nie zgodził się na zbyt daleko idące przeróbki, protestowali miłośnicy paryskich zabytków i polski MSZ. W styczniu tego roku ustalono jednak, że pałac zamieni się w hotel, lecz bez daleko idących ingerencji technicznych.

Trzy razy Chopin proszony był też z koncertami na królewskie salony Ludwika Filipa – w pałacu Tuileries czy w Saint-Cloud. Oba pałace już nie istnieją. Spacerując po Paryżu śladami Chopina, na pewno powinniśmy jednak odwiedzić Jardin des Tuileries, bo był to niewątpliwie jeden z ogrodów najchętniej odwiedzanych przez pianistę.

[srodtytul]Między bankierami a jubilerami[/srodtytul]

W 1849 r. było już jasne, że choroba niszczy pianistę w błyskawicznym tempie. Przyjaciele nie mieli chyba wątpliwości, że koniec jest bliski. Chcieli go jednak ratować, ulżyć mu w cierpieniach, stworzyć warunki do wydobrzenia. We wrześniu znaleźli mu duże, jasne i ciepłe mieszkanie przy placu Vendome. To wówczas, tak jak i dzisiaj, jeden z najlepszych adresów w Paryżu. Plac powstał w XVIII wieku. Jego podłużny kształt z charakterystycznie ściętymi rogami nadał mu w XVII wieku architekt Jules Hardouin-Mansart (1646 – 1708), który zaprojektował też jego jednolitą zabudowę z charakterystycznymi wysokimi dachami z lukarnami. Placem zawładnęli bankierzy i jubilerzy.

Fryderyk ucieszył się na przeprowadzkę, planował, jak urządzić nowe mieszkanie. Czy spodziewał się, że to jego ostatnia przystań?

Na Vendome czuć zapach wielkich pieniędzy. Witryny Cartiera, Diora, Patek Philippe’a, Van Cleefa, Boucherona, Roleksa. Wejście do hotelu Ritz, wjazdy do podziemnych garaży, z których wyłaniają się drogie limuzyny. Zwykły przechodzień przemyka przez plac, nie zatrzymując się. Nie zauważy na ścianie pod numerem 12 tablicy: „Frederic Francois Chopin, né a Zelazowa Wola (Pologne) le 22 fevrier 1810, est mort a cette maison le 17 octobre 1849”. Obok markizy nad sklepem z nazwą „Chaumet”. Ta firma jubilerska jest właścicielem dawnego mieszkania Chopina, w jednej z sal urządziła izbę poświęconą jego pamięci.

[srodtytul]Ostatnia droga[/srodtytul]

Kościół La Madeleine był tego dnia przystrojony czarną materią z inicjałami F.C. Kondukt ruszył na Cmentarz Pére-Lachaise. W pierwszych rzędach szli najbliżsi przyjaciele: książę Adam Czartoryski, Jane Stirling, Auguste Franchomme, Camille Pleyel, Wojciech Grzymała, Adolf Gutmann, Solange Sand, Eugene Delacroix.

Cmentarz Pére-Lachaise na wschodnich rogatkach miasta powstał stosunkowo niedawno, bo w 1804 r. Początkowo nikt nie chciał z niego korzystać, właściciel uciekł się więc do marketingowego chwytu – namówił władze miasta do przeniesienia tu szczątków Heloizy i Abelarda, a potem grobów Moliera i La Fontaine’a. Wtedy pochówki ruszyły. Obecnie cmentarz, położony na wzgórzu, ma powierzchnię 48 hektarów i jest gęsto, niczym miasteczko, zabudowany grobami. Ma najdłuższą listę pochowanych tu „celebrytów”: pisarzy, muzyków, malarzy, polityków, wojskowych.

W pierwszą rocznicę śmierci Chopina przyjaciele wystawili mu nagrobek. Pomnik stoi przy wąskiej alei na skarpie. Zgięta wpół z bólu Euterpe, muza poezji, na kolanach trzyma lirę z zerwanymi strunami. Wąski grób otoczony jest zawsze kwiatami. Za żelazną kratę ktoś wetknął nawet biało-czerwoną chorągiewkę. Inny na kolanach muzy z białego marmuru położył czerwoną różę.

[i]*Przy pisaniu korzystałem z książek: Janusz Ekiert, „Fryderyk Chopin. Biografia Ilustrowana”, SiT – Muza SA, Warszawa 2009; Hanna i Juliusz Komarniccy (zdjęcia), Pamela i Iwo Załuscy (tekst) „Europa Chopina”, SiT – Muza SA, Warszawa 2010, Adam Zamoyski „Chopin”, PIW, Warszwa 1990. Stamtąd pochodzą też cytaty.[/i]

Ze schodów kościoła La Madeleine rozciąga się wspaniała perspektywa. Na pierwszym planie dwa szpalery domów wyznaczających rue Royale, dalej szeroka przestrzeń placu Zgody ze sterczącym niczym gigantyczna wskazówka zegara słonecznego egipskim obeliskiem. Na końcu kolumnada siedziby Zgromadzenia Narodowego (Assemblee Nationale), nakryta szeroko rozciągniętym trójkątnym tympanonem. Bardzo podobnym do tego, pod którym stoimy.

30 października 1849 r. w La Madeleine rozbrzmiało „Requiem” Mozarta, potem „Marsz żałobny”. Paryż żegnał ulubionego pianistę i kompozytora Fryderyka Chopina. Do kościoła przybyło trzy tysiące ludzi według zaproszeń, poza tym tłumy paryżan, którzy musieli stać na schodach.

Pozostało 95% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy