Poniedziałek boleśnie otworzył przedświąteczny tydzień dla posiadaczy akcji. Indeksy w Warszawie zanotowały poważne, sięgające nawet 3 proc., spadki. WIG20 znalazł się poniżej 3,5 tys. punktów, i to przy sporych obrotach wynoszących 2 mld zł.
Warszawa wyraźnie odstaje od reszty giełd, na których ceny spadają, ale nie tak mocno. Nastroje na świecie są kiepskie. Po nieudanym piątku od pogłębienia przeceny rozpoczęły tydzień indeksy na Wall Street. To jeszcze echo ubiegłotygodniowych danych o rosnącej inflacji, które oddalają prawdopodobieństwo kolejnych obniżek stóp procentowych w USA. Wczoraj w Stanach kolejny dzień z rzędu traciły akcje banków, po tym jak największy na rynku gracz Citigroup obniżył rekomendację dla dziewięciu czołowych instytucji, uzasadniając to oczekiwanymi wyższymi stratami na rynku kredytowym. Pod presją podaży znalazły się również papiery największych sieci handlowych. Przyczyną był raport ARG i niższa prognoza wzrostu tegorocznej sprzedaży przedświątecznej (1,8 zamiast 2 proc.).
Zdaniem analityków indeksy w Warszawie spychają w dół działania arbitrażystów. – Inwestorzy koszykami pozbywają się akcji i kupują kontrakty, których wycena zrównała się z cenami papierów – mówi Jacek Tyszko z DM BOŚ. Niewykluczone, że walorów pozbywają się także fundusze inwestycyjne, o czym świadczą poniedziałkowe spore spadki indeksów małych i średnich spółek. Ich klienci mogą umarzać jednostki z z powodu słabej koniunktury na giełdach oraz zbliżających się świąt i konsumowania zysków. Bez echa przeszły dane GUS o wynagrodzeniach, które rosną szybciej, niż oczekiwali analitycy.
Nerwowy będzie cały tydzień, gdyż w najbliższy piątek wygasają kontrakty terminowe. Jednak ze względu na skalę ostatniej przeceny analitycy spodziewają się, że indeksy odbiją się jeszcze przed końcem roku.