- W przypadku ewentualnych naruszeń prawa przy realizacji gazociągu po dnie Bałtyku Komisja Europejska będzie równie surowo egzekwowała unijne przepisy jak wobec Microsoftu – zapowiedział podczas wczorajszej debaty w Parlamencie Europejskim komisarz UE ds. środowiska Stawros Dimas, nawiązując do stanowczych kroków Brukseli przeciwko gigantowi z USA za wykorzystywanie pozycji monopolistycznej. Ale to było praktycznie wszystko, na co zdobyła się Bruksela.
Wszystko wskazuje, że jeszcze przed końcem roku ruszy budowa gazociągu północnego, który od lat wywołuje polskie protesty. W 2010 r. pierwsze metry sześcienne gazu z Syberii będą mogły popłynąć w kierunku Niemiec.
Ostatnią przeszkodę stanowi analiza ekologiczna. Polska porzuciwszy nierozumiane przez unijnych partnerów argumenty polityczne, przekonuje teraz, że inwestycja będzie zagrożeniem dla środowiska w związku z zalegającymi na dnie morskim pozostałościami z okresu II wojny światowej. Efektem była wczorajsza debata w Parlamencie Europejskim. Niewiele nam jednak dała.
– Już w 2006 r. gazociąg północny został zaliczony przez Unię Europejską do grupy tzw. projektów europejskiego znaczenia, które mogą liczyć na finansowanie ze wspólnego budżetu – przypomniał Andris Piebalgs, unijny komisarz ds. energii. Dziś, zdaniem Łotysza, bałtycka rura staje się dla Unii jeszcze ważniejsza, bo projekty alternatywne nie są zaawansowane. Chodzi zarówno o drugą nitkę gazociągu jamalskiego (przez Białoruś i Polskę), jak i projekt Amber, który miałby łączyć Rosję z Europą Zachodnią przez terytorium państw bałtyckich i Polski.
W tej sytuacji pomysł realizowany przez spółkę Nord Stream, należącą do rosyjskiego Gazpromu i niemieckich firm BASF i E.ON, jawi się Piebalgsowi jako wybawienie. – Unia potrzebuje gazu. I będzie go potrzebowała coraz więcej – przekonywał. Konieczne są więc nowe gazociągi, a ten projektowany na dnie Bałtyku zaspokoi – zdaniem komisarza – wszystkie potrzeby Unii. Dostarczy tak potrzebny surowiec, pomoże zmniejszyć emisję CO2 (bo gaz jest najczystszym paliwem kopalnym), wreszcie przyczyni się do stworzenia nowych miejsc pracy.