Po niesumiennych dłużnikach przyszedł czas na pracowników. Na razie w Wielkiej Brytanii, gdzie pracodawcy już wkrótce będą mogli potwierdzić referencje kandydatów do pracy w Narodowym Rejestrze Zwolnień Personelu (National Staff Dismissal Register). Utworzyła go Akcja przeciw Przestępstwom w Biznesie (Action Against Business Crime) – spółka Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i brytyjskiego Konsorcjum Handlu Detalicznego.
Jeszcze w maju albo na początku czerwca w internetowym rejestrze mają się pojawić pierwsze nazwiska osób przyłapanych przez byłego pracodawcę na kradzieży, oszustwie, niszczeniu własności firmy czy innych przewinieniach narażających ją na straty. I będą tam przez pięć lat. – Chcieliśmy zapewnić lepszą ochronę przedsiębiorstwom, które co roku tracą miliardy funtów z powodu nieuczciwych pracowników. Nie chodzi nam o drobne kradzieże, ale o przestępstwa na większą skalę – wyjaśnia w rozmowie z „Rz“ Michael Schuck, dyrektor zarządzający AABC. Jak dodaje, w projekcie uczestniczy na razie siedem dużych firm, głównie handlowych, w tym Harrods i Mothercare & Selfridges. Trwają rozmowy z następnymi 20, ale pracodawców zainteresowanych udziałem w rejestrze jest dużo więcej.– To scenariusz rodem z orwellowskiego koszmaru – twierdzą z kolei internauci komentując nagłośnione przez serwis BBC informacje o czarnej liście, gdzie pracodawcy bez potwierdzonych wyrokiem sądu zarzutów i bez uprzedzenia pracowników mogą umieszczać ich nazwiska. Do krytyki dołączają się też przedstawiciele związków zawodowych i organizacji praw człowieka.
James Welch, szef działu prawnego organizacji Liberty, uważa, że rejestr nie zapewni pracownikom wystarczającej ochrony przed fałszywymi pomówieniami pracodawców. – Ten projekt obchodzi obowiązujące przepisy, które chronią pracowników, ograniczając dostęp potencjalnych pracodawców do informacji o ich przeszłości – twierdzi Welch. Hannah Reed ze związkowej centrali Trade Union Congress obawia się, że na czarną listę AABC mogą trafić niewinni ludzie.
– To nie jest żadna czarna lista – obrusza się Michael Schuck. Jak podkreśla, rejestr spełnia unijne regulacje dotyczące ochrony danych osobowych. – Mogą się do niego przyłączyć tylko te firmy, które gwarantują przestrzeganie przepisów o ochronie danych, a w przypadku przewinień pracowników mają odpowiednie procedury postępowania dyscyplinarnego, z udziałem związków zawodowych. Pracownik, który uzna, że znalazł się tam bez powodu, może wystąpić do Sądu Pracy – mówi prezes AABC. Zdaniem Schucka duże, znane i dbające o reputację firmy nie będą jej ryzykowały, by bez powodu wyrzucić pracownika. To one, przy swej skali działalności i rekrutacji, mają często problemy ze sprawdzeniem wiarygodności kandydata. Mali, lokalni pracodawcy robią to zwykle na własną rękę.
Jacek Męcina ekspert PKPP Lewiatan