Złoty pozostanie silny

Strategie dla oszczędzających i pożyczających w walutach. Euro może w dalszym ciągu tanieć, choć nie w takim tempie jak do tej pory. Mniej prawdopodobne jest dalsze osłabienie dolara.

Publikacja: 20.05.2008 16:02

Złoty pozostanie silny

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Kiedy przed rokiem w „Moich Pieniądzach” pisaliśmy o prognozach walutowych, wielu ekonomistów na świecie mówiło: dolar nie może być słabszy. Gdyby ktoś ich wówczas posłuchał, mógłby bardzo kiepsko na tym wyjść. Przez ostatnie miesiące amerykańska waluta straciła wobec złotego 20 proc. To sygnał ostrzegawczy, że prognozowanie kursów jest bardzo trudne i ryzykowne.

Czy to oznacza, że należy załamać ręce i zdać się na los? Parafrazując słynne powiedzenie Winstona Churchilla, można powiedzieć: prognozowanie walut to najgorsza z możliwych strategii. Ale nie ma lepszej. Nawet na tym nieprzewidywalnym rynku trzeba mieć jakieś drogowskazy.

Czy złoty jest skazany na umocnienie? – Raczej tak, przynajmniej wobec euro – odpowiada Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku. Od 2004 r. wartość polskiej waluty systematycznie rośnie wobec euro. W maju 2004 r. waluta europejska kosztowała niemal 5 zł, w kolejnych latach było to odpowiednio 4,1 zł (maj 2005 r.), 3,8 zł (maj 2006 r.), 3,7 zł (maj 2007 r.), a obecnie niecałe 3,4 zł. I niewykluczone, że za rok będzie to około 3,2 – 3,3 zł. Kurs naszej waluty wobec euro odzwierciedla stan polskiej gospodarki, która rozwija się szybciej niż gospodarka strefy euro.

Zamiana oszczędności życia na euro może być zatem najgorszą z możliwych strategii.

– Jeżeli ktoś chce oszczędzać w bardzo długim okresie, może traktować inwestycje w aktywa nominowane w euro – akcje czy obligacje – jako formę zróżnicowania ryzyka. Ale w ciągu roku czy dwóch byłaby to czysta spekulacja – twierdzi Jacek Wiśniewski.

Nieco inaczej wygląda sytuacja z dolarem. Jeszcze przed rokiem za banknot z wizerunkiem Jerzego Waszyngtona trzeba było płacić 2,8 zł, teraz tylko 2,2 zł. Ale dalszy spadek kursu jest wątpliwy.

– Niedługo dolar może zacząć odzyskiwać straty, ale będzie się to działo bardzo powoli – mówi Piotr Kalisz, główny ekonomista Citibanku Handlowego.

– Oszczędzanie w dolarach też można uznać za spekulację, ale w długim okresie istnieje duże prawdopodobieństwo, że ta waluta zyska – wskazuje Jacek Wiśniewski.

Wiele osób zastanawia się zapewne, czy już teraz kupować euro, żeby spędzić przyjemny weekend w pensjonacie nad Morzem Śródziemnym, czy też czekać do lata. Podobny dylemat mogą mieć osoby, które niedawno osiągnęły przychód w euro i zastanawiają się, kiedy najlepiej wymienić walutę.

Otóż przygotowujący się do urlopu nie powinni czekać do pełni lata, zaś posiadacze zagranicznej gotówki mogą wstrzymać się kilka tygodni.

– W czerwcu i lipcu złoty może się nieco osłabić, ponieważ zagraniczne firmy obecne w Polsce będą wypłacały dywidendy – mówi Piotr Kalisz. Kiedy zaś firmy zamieniają swoje dochody w złotych na zagraniczną walutę, podaż złotego rośnie, co przekłada się na kurs. A zatem euro powinno niedługo nieco zdrożeć, z tym że nie będzie to gwałtowny ruch. Na pokaźny zarobek nie ma co liczyć.

Samo słowo frank szwajcarski elektryzuje wielu Polaków. Kredyty w tej walucie są tanie, ponieważ stopy procentowe w Szwajcarii są niskie. Obecnie wynoszą 2,75 proc. (w Polsce 5,75 proc.). I na pewno jeszcze przez wiele lat będą niższe niż w naszym kraju. Powód jest prosty. Szwajcaria jest bardzo bogatym krajem, zasobnym w kapitał. A jak kapitału jest dużo, to jest on tani.

Dodatkowo ci, którzy w ostatnich latach zaciągnęli kredyty we frankach, zyskali na osłabieniu tej waluty wobec złotego. Jeszcze w maju 2004 r. frank szwajcarski kosztował 3 zł, teraz jest wart 2,1 zł. A zatem jeśli ktoś w momencie wejścia Polski do Unii Europejskiej zaciągnął kredyt o wartości 200 tys. zł nominowany w tej walucie, to teraz jego zadłużenie (w ogromnym przybliżeniu, bo nie policzyliśmy spłaconych rat) jest o 60 tys. zł niższe.

Czy warto zaciągać kredyty we frankach? Koszt takiego kredytu będzie dużo niższy niż złotowego. Ale nie można już liczyć na dalsze osłabienie tej waluty. Wręcz przeciwnie. Niektóre prognozy wskazują, że może ona nieznacznie się umocnić. A wtedy raty miesięczne wzrosną, choć raczej nie na tyle, by było to bardzo dotkliwe dla domowego budżetu. Każdy sam musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy podjęcie takiego ryzyka będzie dla niego opłacalne.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora:

Kiedy przed rokiem w „Moich Pieniądzach” pisaliśmy o prognozach walutowych, wielu ekonomistów na świecie mówiło: dolar nie może być słabszy. Gdyby ktoś ich wówczas posłuchał, mógłby bardzo kiepsko na tym wyjść. Przez ostatnie miesiące amerykańska waluta straciła wobec złotego 20 proc. To sygnał ostrzegawczy, że prognozowanie kursów jest bardzo trudne i ryzykowne.

Czy to oznacza, że należy załamać ręce i zdać się na los? Parafrazując słynne powiedzenie Winstona Churchilla, można powiedzieć: prognozowanie walut to najgorsza z możliwych strategii. Ale nie ma lepszej. Nawet na tym nieprzewidywalnym rynku trzeba mieć jakieś drogowskazy.

Pozostało 85% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy