Gwałtowne osłabienie złotego, do którego doszło w ostatnich tygodniach, nie dla wszystkich jest złą wiadomością. Co prawda kredytobiorcy, którzy zaciągnęli wieloletnie kredyty we frankach szwajcarskich, niepokoją się teraz wzrostem comiesięcznych obciążeń. Za to ci, którzy trzymają oszczędności w dolarach czy euro, mają powody do zadowolenia. Wartość ich kapitałów wzrosła. Na niezłe zyski mogą też liczyć ci, którzy powierzyli oszczędności funduszom zagranicznych obligacji.

Nawet w dobrych czasach na rynku akcji trudno jest zarobić prawie 50 proc. w ciągu trzech miesięcy. Tymczasem prawie tyle zyskali posiadacze rozliczanego w złotych Millennium FIO Subfundusz Dolarowa Lokata.

Wzrost powyżej 40 proc. odnotowały też dolarowe, bezpieczne fundusze zarządzane przez towarzystwa: PKO, Union Investment oraz Pioneer. Subfundusz Allianz Walutowy, w którego portfelu znajdują się papiery dłużne nominowane w euro i dolarach, zarobił dla inwestorów 31 proc. Dwucyfrowe stopy zwrotu wypracowały także fundusze inwestujące w papiery dłużne rozliczane w euro, frankach szwajcarskich lub funtach brytyjskich.

W tym samym czasie tylko pojedynczym funduszom obligacji krajowych udało się zachować wartość jednostki sprzed trzech miesięcy. Zdecydowana większość przyniosła kilkuprocentowe straty.

Wyniki funduszy walutowych są znakomitym potwierdzeniem zasady, że historyczne dane nie powinny decydować o wyborze. Jak zgodnie twierdzą analitycy, gdy sytuacja na rynkach finansowych uspokoi się, złoty zacznie się umacniać wobec walut obcych i powinien odrobić przynajmniej część strat. Dlatego inwestowanie w tym momencie w jednostki dłużnych funduszy walutowych nie jest dobrym pomysłem.