[srodtytul]Waldemar Pawlak[/srodtytul]
Redukcja emisji CO[sub]2[/sub] jest rzeczywiście wyzwaniem, którego nie da się uniknąć. Ale pojawia się podstawowa sprawa: czy naszym celem jest perfekcja? Bo można żartobliwie powiedzieć, że prawdziwy ekolog to taki, który ma zerową emisję CO2. Nam chodzi o to, by zmniejszając emisję, nie zabić gospodarki opartej na węglu.
Czy mamy słuchać prezydencji francuskiej, która mówi: nie martwcie się, dostaniecie 50 mld euro i kupicie elektrownię nuklearną? Czyżby to było prawdziwym powodem pakietu klimatycznego i czy rzeczywiście chodzi tutaj o ochronę klimatu?
Gdyby stosujące kogenerację zakłady musiały kupować prawa do emisji, byłyby raczej karane niż nagradzane za to, że są efektywne.
[srodtytul]Marian Strumiłło[/srodtytul]
Przy okazji walki z globalnym ociepleniem pojawią się olbrzymie pieniądze, które można przeznaczyć na innowacyjność. Jeśli trafią na stworzenie np. jeszcze 16 biur czy agencji, to konsumenci energii zapłacą za ich wyposażenie. Jeżeli trafią na podnoszenie innowacyjności, to gospodarka może wykorzystać dane jej szanse. Ale z innowacji nie powinniśmy czynić celu samego w sobie.
[srodtytul]Janusz Reiter[/srodtytul]
Nowa amerykańska administracja będzie bliższa zachodnim krajom UE jeśli chodzi o cele klimatyczne. Ale co do metod – będzie się od nich różniła. Będzie prezentowała podejście bardziej pragmatyczne. To dla nas dobra wiadomość.
Polityka amerykańska będzie uwzględniała interesy wszystkich stanów Ameryki – i Kalifornii, i Ohio, czyli i najbardziej zaawansowanych technologicznie, i tych, których gospodarka jest oparta na węglu.
[srodtytul]Jan Popczyk[/srodtytul]
Nie sądzę, żeby Polska mogła przedstawić jakiś mocny program na konferencję klimatyczną w grudniu. Ale na naszą prezydencję w Unii w 2011 r. możemy przedstawić własną politykę.
W pakiecie energetyczno-klimatycznym jest mowa o trzech celach. Oprócz redukcji emisji dwutlenku węgla, o którym mówimy tutaj najwięcej, są jeszcze dwa: obniżenie energochłonności i zwiększenie udziału odnawialnych źródeł w produkcji energii. To okazja, żeby spróbować handlu – przekonać Unię, by się zgodziła na zmniejszenie jednego celu, w zamian za co Polska weźmie na siebie wyższe zobowiązania w zakresie np. produkcji energii odnawialnej. Mamy wyznaczone 15 proc., ale dla Polski nie ma żadnego ryzyka zrealizowania 20 proc., jeśli postawimy na energetykę odnawialną opartą na rolnictwie energetycznym.
[srodtytul]Waldemar Pawlak[/srodtytul]
Co do raportu, to kończy się proces kształtowania i podsumowania projektów Foresight (program, którego celem jest określenie średnio- i długoterminowych priorytetów rozwoju kraju – red.) . Są tam dość szeroko dyskutowane kwestie związane z energetyką, by nie być uwiązanym przy starych technologiach, ale też szukać nowych.
[srodtytul]Jan Popczyk[/srodtytul]
Trzeba wrócić do ceny za prawo do emisji CO[sub]2[/sub]. Prof. Tomasz Żylicz czy prof. Andrzej Graczyk mówią o realnej cenie 6 euro za tonę. Jeśli mówimy o cenie 100 euro za tonę, to mówimy o cenie spekulacyjnej. Ze spekulacjami na tym rynku mieliśmy zresztą już do czynienia: ceny tony CO2 wzrasły do ponad 30 euro, a potem spadały do poniżej 1 euro. 40 euro jest ceną opłacalną dla sfinansowania nowych technologii i inwestycji w czyste technologie węglowe.
[srodtytul]Jacek Jaśkiewicz:[/srodtytul]
Z naszych ustaleń wynika, że jeśli propozycje KE zostaną przyjęte, to dla Polski oznacza to najwyższe ceny energii w Europie. A i tak teraz niewiele nam do tego brakuje, biorąc pod uwagę parytet siły nabywczej. Jest jeszcze pytanie: na co zostaną wykorzystane środki z aukcji praw do emisji. Są bardzo mocne naciski, by pieniądze te poszły na wsparcie działań w krajach rozwijających się. Mówi się o przeznaczaniu na ten cel od 20 do 100 proc. pieniędzy z aukcji. To znaczy, że najbiedniejsze kraje Unii, jak Polska, dofinansują działania w krajach rozwijających się. W dodatku udział Polski w tej dotacji będzie bardzo duży, bo polska energetyka jako oparta na węglu będzie musiała kupować stosunkowo najwięcej uprawnień.
[srodtytul]Wojciech Hann[/srodtytul]
Mówiąc o zagrożeniach związanych z systemem aukcyjnym, zapominamy o wadach obecnego systemu darmowej alokacji uprawnień do emisji. Producenci energii mogą uwzględniać w jej cenie koszt uprawnień, mimo że dostają je za darmo. Te dodatkowe pieniądze trafiają do wytwórców i nie zawsze są przeznaczane na inwestycje w nowe technologie, czasami na wypłatę dywidendy. W Niemczech te zyski ujawniły się już w 2006 r. i tam wprowadzono specjalne podatki, które miały uniemożliwić uzyskanie nieuzasadnionych zysków. Zjawisko to nie miało miejsca do tej pory w Polsce, ale ceny energii na przyszły rok: 220 – 240 zł za MWh pozwalają przypuszczać, że uwzględniono w nich ceny CO[sub]2[/sub].
[srodtytul]Jacek Jaśkiewicz[/srodtytul]
Większość państw mówi o zielonej rewolucji podatkowej, czyli obciążaniu produktów bardziej szkodliwych dla środowiska większymi podatkami przy zachowaniu ogólnego obciążenia podatkami na tym samym poziomie. W Polsce zresztą zaczęliśmy już wprowadzać system opłat za korzystanie ze środowiska. Rewolucje w skali samego kraju czy samej Europy jest niezwykle trudno wprowadzić. Chcemy kontynuować system opłat ekologicznych i potem redystrybucji poprzez fundusze ekologiczne.
[srodtytul]Waldemar Pawlak[/srodtytul]
Francuzi zgłosili propozycję, by nałożyć podatek ekologiczny, opłatę emisyjną. Jeśli ktoś by importował do UE, musiałby zapłacić na granicy podatek, a gdyby eksportował, dostałby dopłatę. Ale Francuzi nie zgłosili tego na gremiach unijnych, sami się chyba obawiali konsekwencji. Rozwiązania o takim charakterze miałyby sens, gdyby miały charakter ogólnoświatowy. Jeśli zaś będą to rozwiązania regionalne, to będą tylko utrudniały handel, natomiast nie przyniosą większych korzyści.