Nie widać końca recesji

- Są trzy kraje spoza strefy euro, które dostają pomoc finansową ze specjalnego mechanizmu UE na ratowanie swojej wypłacalności - mówi Joaquín Almunia, komisarz Unii Europejskiej ds. gospodarczych

Publikacja: 31.03.2009 02:24

Nie widać końca recesji

Foto: AFP, DOMINIQUE FAGET DOM DOMINIQUE FAGET

[b]Rz: Czy w ostatnich miesiącach zmniejszyło się ryzyko bankructwa jakiegoś kraju UE?[/b]

[b]Joaquín Almunia:[/b] Są trzy kraje spoza strefy euro, które dostają pomoc finansową ze specjalnego mechanizmu UE na ratowanie swojej wypłacalności. W strefie euro nie możemy używać naszego mechanizmu. Traktat mówi jasno: nie można ratować kraju ze strefy euro, a EBC nie może kupować długu kraju euro na rynku pierwotnym. Czyli nasze działania w przypadku krajów strefy euro muszą być prewencyjne, musimy uprzedzać niebezpieczeństwa i mówić rządom, co należy zrobić, żeby uniknąć najgorszego. Na razie to działa.

[b]Czy obecność w systemie ERM2 pomaga ustabilizować walutę? Polski rząd sądzi, że byłby to dobry ruch – ustabilizowałby złotego i przywrócił zaufanie inwestorów. Podziela pan ten pogląd?[/b]

Żyjemy w czasach dużej zmienności kursowej. Trudno powiedzieć, że jakiś mechanizm dla wszystkich krajów zadziała tak samo. Bo rynki są bardzo nerwowe. Ale zgadzam się, że ERM2 powinien zapewnić więcej wiarygodności krajowi członkowskiemu w jego obietnicach trzymania kursu w określonych limitach. Obecnie w ERM2 są cztery kraje i ich stabilność kursowa jest bardzo dobrze utrzymana. Dziś więc ten mechanizm działa doskonale. Ale może po zwiększeniu liczby uczestników pojawią się problemy. Jak dojdzie do dyskusji na ten temat, to jestem pewien, że będzie on musiał uwzględnić potrzebę utrzymania stabilności ERM2.

[b]Jaki następny kraj może dołączyć do strefy euro?[/b]

Pierwsza, jeśli się na to zdecyduje, będzie Dania.

[b]Komisja Europejska w maju przedstawi następne prognozy gospodarcze. Czy widać już jakieś tendencje?[/b]

Dwa i pół miesiąca temu, 19 stycznia, nasza prognoza mówiła o 1,8-procentowym skurczeniu gospodarki UE w 2009 roku. Dziś trzeba powiedzieć, że wiele wtedy wspomnianych aspektów ryzyka zrealizowało się. Obecny scenariusz jest więc bardziej pesymistyczny niż styczniowy. Ale następną prognozę sporządzimy dopiero na początku maja. Do tego czasu weźmiemy też pod uwagę prognozy innych, jak MFW, EBC, OECD, które nie są spójne.

[b]W jakim kierunku mogą iść?[/b]

Od stycznia widzieliśmy wiele negatywnych danych, zarówno dotyczących sektora realnego, jak i nastrojów. Równocześnie jednak w ostatnich dziesięciu dniach pojawiły się pewne informacje wskazujące, że może już jesteśmy blisko dna. To są dane cząstkowe, niejasne. Za wcześnie mówić, że to początek końca recesji, ale przynajmniej przerwana została seria wyłącznie negatywnych danych.

[b]Czego pan oczekuje po szczycie G20, który zaczyna się 1 kwietnia w Londynie?[/b]

Po pierwsze – liczę na konsensus w sprawie środków polityki makroekonomicznej potrzebnych do walki z kryzysem – zarówno po stronie fiskalnej, jak i monetarnej. Po drugie – oczekuję wyraźnej politycznej determinacji do walki z protekcjonizmem. Po trzecie – zwiększenia możliwości finansowych MFW i innych międzynarodowych instytucji finansowych. I wreszcie – długiej listy porozumień w sprawie nowych i poprawionych regulacji na rynku finansowym i usprawnienia nadzoru finansowego.

[b]A kto będzie mówił w imieniu Unii?[/b]

Przewodnictwo czeskie, Komisja Europejska, a także poszczególne obecne w G20 kraje członkowskie. Jestem przekonany, że wszyscy zaprezentują wspólne europejskie stanowisko.

[b]Jaki mandat polityczny ma G20, żeby podejmować decyzje w imieniu całego świata? Przecież w samej Unii kraje się kłócą o obecność na tym forum.[/b]

Unia uzgodniła wspólne stanowisko na wszystkie wspomniane przeze mnie tematy. Odbyło się wiele europejskich spotkań przygotowawczych i osiągnięto spory konsensus.

[b]Będą mówiły dokładnie to samo?[/b]

Nie wiem, czy dokładnie, ale to samo.

[b]Kraje rozwijające się, jak Brazylia, Chiny, Rosja i inne, chcą mieć więcej do powiedzenia w MFW, co w przyszłości może oznaczać zmniejszenie się udziału krajów europejskich. Jak Unia powinna zareagować na te postulaty?[/b]

Najpilniejszą decyzją jest zwiększenie możliwości kredytowych MFW. Jest już wstępna zgoda na ich podwojenie: z 250 do 500 mld dol. Szybko wydłużyła się lista krajów czekających na pomoc Funduszu. To prawda, że kraje rozwijające się, a także te mniej rozwinięte, których nie będzie na szczycie w Londynie, chcą mieć więcej do powiedzenia w MFW i innych instytucjach. Bardzo dobrze to rozumiem. Ich obecna reprezentacja jest niewystarczająca, a sposób zarządzania MFW w dużym stopniu odzwierciedla porządek świata finansów sprzed wielu dziesięcioleci. Musimy się przygotować na dyskusję. Moim zdaniem UE powinna być reprezentowana pojedynczym wspólnym głosem.

[b]Czyim? Komisji Europejskiej? Przewodnictwa Unii?[/b]

To jest do dyskusji, ale jednym głosem.

[b]Czy między UE a USA istnieje głęboka różnica zdań odnośnie sposobów walki z kryzysem?[/b]

Gdy dyskutujemy o nowym porządku finansowym, zgodność jest bardzo duża, a niuanse małe. I to się liczy. Zgadzamy się co do makroekonomicznej odpowiedzi na kryzys. Zgadzamy się co do podniesienia możliwości finansowych MFW. Zgadzamy się w sprzeciwie wobec protekcjonizmu. Przed kryzysem trudno byłoby sobie wyobrazić aż taki stopień koordynacji w G20. Dwa lata temu MFW nie miał żadnej prośby o kredyt. Już przygotowywano reformę tej instytucji. Teraz jest długa lista oczekujących na finansowanie. Dwa lata temu mówiono, po co regulacje finansowe, pozwólmy rynkowi działać. Teraz wszyscy apelują o przepisy regulujące działanie wszystkich instytucji i wszystkich produktów na rynku finansowym. Dwa lata temu powszechnie sądzono, że polityka fiskalna nie jest potrzebna. Teraz dyskutujemy już tylko o jej rozmiarach. Kryzys wiele zmienił. I będzie jeszcze zmieniał.

[b]Mówi pan o roli MFW w kryzysie. Gdy MFW zaczyna działać w jakimś kraju, oznacza to prawie upadek rządu.[/b]

To prawda, doświadczenia z przeszłości spowodowały, że w niektórych miejscach świata jest takie negatywne nastawienie. Ale jednocześnie w czasie tego kryzysu jest rzeczą jeszcze bardziej oczywistą niż przedtem, że światowa gospodarka potrzebuje takiej instytucji jak MFW. Powinien on być lepiej zorganizowany, zarządzany, zmienić swoje funkcje (zdefiniowane w 1944 roku), równorzędnie traktować kraje w potrzebie. Ale musi istnieć.

[b]Powiedział pan o rosnącym zapotrzebowaniu na pomoc ze strony MFW. Spodziewa się pan, że do listy potrzebujących dołączy kolejny kraj UE?[/b]

Fundusz pomógł już Węgrom i Łotwie, teraz na pieniądze czeka Rumunia. Na razie nie ma nowych wniosków ze strony krajów UE. Mam nadzieję, że to już koniec, ale nie mogę wykluczyć kolejnych próśb o pomoc ze strony państw spoza strefy euro.

[b]Pojawiają się zarzuty ze strony niektórych ekonomistów, że Europa robi zbyt mało, by przełamać kryzys.[/b]

Ekonomistów jest wielu i prezentują bardzo różne poglądy na ten temat. Moim zdaniem Europa zareagowała odpowiednio. W listopadzie 2008 roku Komisja Europejska zaproponowała pakiet antykryzysowy warty 1,5 proc. produktu krajowego brutto, w uzupełnieniu do istniejących tzw. automatycznych stabilizatorów. Właściwie wszystkie zaproponowane środki są wdrażane. Jesteśmy teraz w fazie oceniania, jak one działają. W czerwcu sporządzimy raport o stanie gospodarki. Jesteśmy gotowi zrobić więcej, jeśli uznamy, że to konieczne.

[b]W UE pojawia się propozycja wspólnych emisji euroobligacji dla finansowania deficytów krajów strefy euro. [/b]

Tego nie ma na razie w naszej agendzie, bo jest to pomysł nierealistyczny. Jest to interesujące, warto to analizować, ale nie jest realistyczne. Na razie wszystkie państwa idą na rynek samodzielnie. Być może wspólne emisje byłyby tańsze i bardziej efektywne, ale na razie nie ma na to zgody. Są kraje które są całkowicie przeciwne takiemu pomysłowi.

[b]Co pan sądzi o chińskiej propozycji stworzenia nowej wspólnej waluty, która zastąpiłaby dolara, jako walutę rezerwową i walutę rozliczeń? [/b]

W długim terminie jest to interesujące, warto taką propozycję analizować. Przypomnę zresztą, że to stara idea Keynesa. Ale w krótkim czasie musimy być realistami: światową walutą rezerwową jest i na razie pozostanie dolar.

[i]Zapis wywiadu udzielonego w Brukseli korespondentom ośmiu europejskich dzienników, w tym „Rz”[/i]

[b]Rz: Czy w ostatnich miesiącach zmniejszyło się ryzyko bankructwa jakiegoś kraju UE?[/b]

[b]Joaquín Almunia:[/b] Są trzy kraje spoza strefy euro, które dostają pomoc finansową ze specjalnego mechanizmu UE na ratowanie swojej wypłacalności. W strefie euro nie możemy używać naszego mechanizmu. Traktat mówi jasno: nie można ratować kraju ze strefy euro, a EBC nie może kupować długu kraju euro na rynku pierwotnym. Czyli nasze działania w przypadku krajów strefy euro muszą być prewencyjne, musimy uprzedzać niebezpieczeństwa i mówić rządom, co należy zrobić, żeby uniknąć najgorszego. Na razie to działa.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy