[b]RZ: Jaka jest szansa na utrzymanie polityki spójności w jej obecnym kształcie, z dziesiątkami miliardów euro dla nowych krajów, jak Polska?[/b]
[b]Simon Tilford:[/b] Oczywiście w najbliższym czasie nic się nie zmieni, bo zasady zostały ustalone na siedem lat. Ale patrząc w dalszą przyszłość, po 2013 roku, będziemy świadkami rosnącego oporu ze strony niektórych bogatszych państw na utrzymanie tak dużego budżetu polityki spójności. Z powodu kryzysu rządy staną się niechętne wydawaniu większych kwot na Unię. A z tego, co już będą płaciły, będą chciały finansować całą unijną gospodarkę: badania naukowe i rozwój, infrastrukturę czy ochronę środowiska. Istnieje więc poważne ryzyko ograniczenia funduszy na politykę spójności.
[b]Do tej pory polityka spójności była postrzegana jako fundament UE, będąc przejawem unijnej solidarności. Czy taka polityczna argumentacja może pomóc w utrzymaniu funduszy dla biedniejszych?[/b]
To prawda, że fundusze mają znaczenie symboliczne. Jest także udowodnione, że te wydatki się zwracają, mają głęboki sens ekonomiczny. Jednak w najbliższych latach presja na budżety narodowe będzie naprawdę ogromna. Nie nazwałbym tego nacjonalizmem ekonomicznym. Ale będzie rosnąca presja w wielu krajach na zmniejszanie transferów pieniędzy do krajów, które nie mają się aż tak wiele gorzej. Jeśli Polska, która dziś uważana jest za biedniejszą, będzie w najbliższych latach w niezłej sytuacji gospodarczej, a wielu bogatszym krajom skurczą się gospodarki i znacznie pogorszy stan finansów publicznych, to politycznie może być trudne utrzymanie konsensusu dla polityki spójności w jej obecnych rozmiarach.
[b]Czy tempo wykorzystania obecnych funduszy będzie miało wpływ na decyzje dotyczące kolejnych budżetów?[/b]