– Ten szczyt będzie kamieniem milowym we wprowadzaniu regulacji na światowych rynkach finansowych. Nie możemy pozwolić, aby taki kryzys kiedykolwiek się powtórzył – mówiła przed rozpoczęciem szczytu G20 w Pittsburghu kanclerz Niemiec Angela Merkel.
Wczoraj do tego amerykańskiego miasta słynącego z ciężkiego przemysłu zjechali najważniejsi przywódcy globu. Oraz – tradycyjnie – antyglobaliści, którzy podczas wczorajszych ulicznych starć obrzucali policjantów koszami na śmieci i kamieniami.
Jednak wśród polityków atmosfera i tak jest dużo lepsza niż podczas poprzedniego spotkania, gdy świat pogrążał się w kryzysie. Dziś powoli z niego wychodzi, a prezydenci i premierzy państw G20 będą się zastanawiać, w jaki sposób ich kraje mają się wycofywać z ręcznego sterowania gospodarką. W ciągu roku rządy wsparły swoje rynki, branże i pojedyncze firmy łączną kwotą ponad 3 bln dol.
O uzgodnienia będzie trudno, bo Chińczycy i Amerykanie chcieliby pieniądze państwa pozostawić jeszcze w gospodarce, Europejczycy zaś są zdania, że najwyższy czas te środki odzyskać. Z kolei prezydent Francji Nicolas Sarkozy ma własną idée fixe: prawne ograniczenie wypłat gigantycznych bonusów w sektorze finansowym. – Zbyt długo zwlekaliśmy z ukróceniem tych ekscesów – przekonywał Sarkozy. – Dzisiaj wiemy, jak tragiczne są efekty tych wybryków. Jeśli w tej kwestii nie podejmiemy konkretnych decyzji, jestem gotów wyjechać przed zakończeniem szczytu.
W skład G20 wchodzi 19 krajów kluczowych dla światowej gospodarki oraz Unia Europejska. Właściwe negocjacje w Pittsburghu zaczną się dzisiaj. Czwartkowy program ograniczył się do oficjalnej kolacji, na którą politycy przylecieli prosto z Nowego Jorku, gdzie uczestniczyli w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ.