W Luksemburgu handel zagraniczny stanowi aż 131 proc. produktu krajowego brutto, co jest unijnym rekordem. Na drugim miejscu w Unii Europejskiej jest Belgia ze wskaźnikiem 87 proc., a w Holandii ten wskaźnik zglobalizowania gospodarki wynosi 71 proc.
[wyimek]13,5 proc. wynosił w 2008 r. dług publiczny w Luksemburgu [/wyimek]
To, że uniknęły one najgorszego, a Belgia nawet w trzecim kwartale 2009 r. osiągnęła wzrost gospodarczy rzędu 0,5 proc. (w stosunku do poprzedniego kwartału), to wynik powolnego ożywienia gospodarczego u ich partnerów handlowych, potężnych fiskalnych pakietów antykryzysowych, a także – w przypadku Belgii – niezłego popytu wewnętrznego.
Belgia to kraj z dużą ochroną socjalną i małą mobilnością siły roboczej, gdzie trudno zwolnić pracownika. Jeśli nawet już do tego dojdzie, to wysokie i wypłacane przez długi czas zasiłki powodują, że skłonność do zakupów nie zmniejsza się gwałtownie.
Jednak to, co jest siłą w Belgii w krótkim czasie, w dłużej perspektywie może być jej słabością. Bo zasada sztywnego rynku pracy działa w obie strony: pracownika trudno zwolnić, ale potem też pracodawca długo się ociąga, zanim zatrudni.