Jak dowiedziała się „Rz”, do Polski wchodzi działający już w Niemczech, Austrii i Szwajcarii system Trusted Shops. Idea jest bardzo prosta: klient, robiąc zakupy, będzie mógł od razu wykupić za 0,2 proc. wartości transakcji specjalne ubezpieczenie. Jeśli sklep internetowy nie zrealizuje zamówienia, dostaniemy pełen zwrot pieniędzy. – Powinniśmy zacząć działać we wrześniu, w tej chwili rozmawiamy ze sklepami oraz firmami, które będą ubezpieczały transakcje – mówi Piotr Jarosz odpowiadający za rozwój Trusted Shops w Polsce.
W Niemczech transakcje w ramach tego systemu ubezpiecza firma Atradius, działająca już także w Polsce. Jej przedstawiciele nie byli w stanie odpowiedzieć, czy rozszerzy swoją działalność w naszym kraju także o takie usługi. – Wszelkie programy tego typu są jak najbardziej godne polecenia. W tym przypadku można powiedzieć, że jesteśmy zainteresowani, ale wiążące decyzje jeszcze w tej sprawie nie zapadły – mówi Anna Bogdańska, prezes Merlin.pl. Rozmowy ze sklepami z różnych branż trwają.
System funkcjonuje od 1999 r. – korzysta już z niego ok 4 mln osób kupujących w e-sklepach, a wartość transakcji to 500 mln euro rocznie. Aby przyspieszyć rozwój, zapadła decyzja o rozszerzeniu zasięgu – poza Polską Trusted Shops ma się pojawić także w Wielkiej Brytanii, we Francji, w Hiszpanii i Holandii.
– Zanim sklep będzie się mógł posługiwać naszym znakiem, musi przejść szczegółowe badanie kondycji finansowej. Sprawdzimy też nie tylko, czy funkcjonuje zgodnie z prawem, ale także z naszymi wytycznymi. Polskie prawo nie nakłada choćby obowiązku podawania numeru telefonu do sklepu, my jednak tego wymagamy – dodaje Piotr Jarosz.
Po zbadaniu kondycji sklepu firma ubezpieczająca transakcje przyznaje także limit, do którego ubezpieczane są wszystkie transakcje . Najniższy to 10 tys. euro – dodaje. Sklep za przystąpienie do systemu będzie płacił ok. 80 euro. Nawet po jego przyznaniu są dalsze kontrole, firma robi także testowe zakupy, aby sprawdzić realizowanie jego założeń.