BUX – główny indeks budapeszteńskiej giełdy – tracił wczoraj rano prawie 5 proc., ale odrobił część strat i dzień zamknął 2,9-proc. spadkiem. Początek sesji był nerwowy również w Warszawie. WIG20 tracił 0,7 proc. Ostatecznie jednak odrobił straty i zamknął dzień na poziomie 2382 pkt (o 0,3 proc. wyższym niż na piątkowym zamknięciu). Najbardziej odporna na węgierskie zawirowania okazała się giełda w Pradze (indeks PX zyskał 0,5 proc.). Zdaniem niektórych analityków część kapitału mogła odpłynąć z Budapesztu na rynek czeski, o czym świadczyć może spadek cen akcji węgierskiego banku OTP aż o 5,6 proc. Równolegle czeski Komercní Banka zyskał 2,7 proc.
[ramka][link=http://www.rp.pl/artykul/510942.html]Polska waluta jest odporna na węgierskie kłopoty[/link]. Rozmowa wideo Pawła Czuryło z Jarosławem Janeckim, głównym ekonomistą Societe Generale Polska[/ramka]
Większe wahania widać było na rynku walutowym. Forint osłabił się do euro o niemal 3 proc. Zdaniem części dilerów jest tylko kwestią czasu, kiedy za euro inwestorzy płacić będą 300 forintów. Złoty na początku dnia tracił do euro (4,15 zł wobec 4,10 zł w piątek), ale ostatecznie kurs euro ustabilizował się na poziomie 4,13 zł za euro.
Koszt instrumentów zabezpieczających przed niewypłacalnością węgierskiego rządu (CDS) wzrósł za to o ponad 50 pkt, do 390 pkt – najwyżej od początku czerwca. Na węgierskim zawirowaniu traciły też polskie obligacje. Rentowność pięciolatek wzrosła o 3 pkt bazowe.