Rząd Irlandii ma nie tylko problem z Allied Irish Banks (właścicielem BZ WBK), ale z całym sektorem bankowym. Największe kłopoty sprawia mu konkurent AIB – Anglo Irish Bank, który zresztą został już znacjonalizowany. To samo grozi AIB. Teraz rząd podjął decyzję o podzieleniu Anglo na „dobry” – uwolniony od długów i podległy ministrowi finansów, oraz „zły” – skupiający długi, który docelowo ma być sprzedany lub zamknięty.
Zastrzeżenia wobec tego planu ma jednak komisarz UE ds. konkurencji Joaquin Almunia. Chodzi o zgodę na przyjmowanie przez „dobrą” część banku nowych depozytów. Wątpliwości budzi też ostateczny koszt, jaki poniosą podatnicy w związku z ratowaniem Anglo. – Kwota 25 mld euro to zupełnie rozsądny na tym etapie szacunek – powiedział w wywiadzie dla Bloomberg TV Mike Aynsley, prezes Anglo Irish. Przejmując bank w styczniu 2009 r., Ministerstwo Finansów mówiło o ratowaniu instytucji kwotą 4 mld euro, a koszty już teraz przekroczyły 23 mld euro. Oparte o pesymistyczny scenariusz szacunki Standard & Poor’s mówią o ostatecznej kwocie 35 mld euro.
Wątpliwości Joaquina Almunii nie są jasno sprecyzowane.
– Mam pozytywny stosunek do propozycji ministra finansów, jednak pewne istotne jej elementy będą musiały być uściślone, zanim UE zaakceptuje plan – powiedział komisarz. W kwestii konkurencji wątpliwości może budzić fakt, że „nowy”, nieudzielający pożyczek bank będzie korzystać z przywilejów instytucji państwowej, a jednocześnie ma konkurować o depozyty z bankami komercyjnymi udzielającymi kredytów.
[wyimek]35 mld euro może kosztować Irlandczyków ratowanie Anglo Irish Banku[/wyimek]