Wystawa prywatnej kolekcji w Wilanowie

Rozmowa z Cezarym Pieczyńskim, kolekcjonerem fotografii artystycznej

Publikacja: 16.09.2010 03:02

Wystawa prywatnej kolekcji w Wilanowie

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

[b]Rz: W Oranżerii Muzeum w Wilanowie od wczoraj otwarta jest wystawa stworzonej przez pana kolekcji fotografii.[/b]

[b]Cezary Pieczyński:[/b] Pokazuję 330 obiektów, blisko 50 autorów, około 60 proc. ekspozycji to dzieła polskich artystów. To wybór z dorobku intensywnego zbierania w ciągu mniej więcej sześciu lat. Najwięcej jest fotografii, najprościej mówiąc, awangardowej, którą od początku lubię najbardziej. Wcześniej kolekcjonowałem malarstwo i zresztą nadal trochę to robię, ale w pewnym momencie w naturalny sposób zwróciłem uwagę na fotografię. Pierwsze zdobyłem dzieła Bronisława Schlabsa. Wtedy można je było kupić za ok. 1 tys. zł. Dziś porównywalne prace kosztują 2,5 – 3,5 tys. zł.

[wyimek][link=http://www.rzeczpospolita.pl/pliki/kultura/artinfo3/kolekcja1.swf]Zobacz wirtualny spacer po Wystawie Fotografii Kolekcjonerskiej przygotowanej prze Artinfo.pl i Rempex[/link] [/wyimek]

[b]Czy to duży przyrost ceny?[/b]

W Polsce rynek fotografii rozwija się powoli. Z moich obserwacji wynika, może się mylę, że klienci naszego młodego rynku przesadnie cenią sobie unikatowość, wyjątkowość, co ogranicza rozwój handlu fotografią jako techniki powielanej. Stale słyszy się narzekania, że dzieła najwyżej cenionych klasyków polskiej fotografii z lat 50. lub 60. XX wieku nie mają wartości kolekcjonerskiej, ponieważ nawet nie mają podanego nakładu ani numeru kolejnej odbitki. W PRL nie istniał wolny rynek, dlatego autorzy nie określali nakładu. W praktyce wykonywali pojedyncze odbitki, które potrzebne były na wystawy. Teraz trafiają one na rynek. Faktycznie są to unikatowe dzieła, choć ich nakład nie został formalnie określony przez autora.

[b]Klasycy powojennej polskiej fotografii wykonywali pojedyncze odbitki, dlatego wyczerpały się zaledwie po kilku latach funkcjonowania rynku.[/b]

To prawda. Nie ma na rynku odbitek największych nawet artystów, takich jak np. Zdzisław Beksiński, ponieważ wykonywał ich zaledwie kilka z jednego negatywu. Mniej więcej osiem lat temu, gdy pojawiały się na rynku, kosztowały ok. 2 tys. zł. Teraz dobra oryginalna odbitka Beksińskiego ma cenę wywoławczą w granicach 6 – 7 tysięcy. Podaję ceny hipotetyczne, ponieważ ta oferta się nie pojawia. Do rzadkości należą też prace Zbigniewa Dłubaka, których wybór można obejrzeć na wystawie.

[b]W Wilanowie wyróżniają się dzieła Karola Hillera.[/b]

To jeden z klasyków polskiej sztuki awangardowej XX-lecia międzywojennego. W historii polskiej fotografii jest tym, czym Władysław Strzemiński w historii malarstwa. Hiller stworzył technikę z pogranicza grafiki i fotografii, która nazywa się heliografią. Jest to zjawisko w historii światowej fotografii porównywalne chyba tylko z „rayogramami” Man Raya lub ze „schadografiami” Christiana Schada. Można dorobek Hillera porównywać też do twórczości Laszlo Moholy-Nagyego.

Heliografie Hillera prawie nie pojawiają się na rynku. Artysta wykonał zaledwie kilka różniących się odbitek poszczególnych kompozycji. Wszystkie je wymienia katalog opracowany przez Muzeum Sztuki w Łodzi. Kiedy taka odbitka pojawiła się na aukcji, miała cenę wywoławczą 70 tys. zł. Gdyby na rynku pojawiły się teraz najsłynniejsze heliografie, mogłyby mieć ceny nawet ok. 100 tys. zł.

[b]Czy dorobek Hillera funkcjonuje na rynkach światowych?[/b]

Niestety nie.

[b]Ile kosztują prace światowych fotografów, do których porównał pan Hillera?[/b]

Oryginalne odbitki z epoki Man Raya mogą kosztować 150 – 250 tys. euro. Odbitki Moholy-Nagyego z lat 20. lub 30. osiągają kwoty od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy euro. Prace Schada z okresu dadaistycznego kosztują w granicach 100 tys. euro. Na wystawie ważne są zestawienia prac. Poszczególne prace celowo pokazywane są w kontekście innych. Dzięki temu współgrają, nabierają dodatkowych znaczeń. Na przykład prace Hillera pokazane są właśnie z pracami Moholy-Nagyego i Christiana Schada.

[b]Są na wystawie fotografie, które na rynku można kupić jeszcze względnie tanio, np. za ok. 1 tys. zł?[/b]

Nie. Ale na rynku w ogóle są dzieła w tej cenie. Na przykład prace wielu młodych, a już wybijających się artystów. Niektórzy z nich za parę lat staną się klasykami współczesności. Tania jest fotografia z lat 80., np. fotografia reporterska. Generalnie, na dojrzałych światowych rynkach fotografia jest sztuką raczej tanią, kupowaną przez klasę średnią, przez tzw. przeciętnych ludzi, choćby do eleganckiej dekoracji mieszkań lub wnętrz przedsiębiorstw.

[wyimek][b]2 tys. zł[/b] kosztuje muzealnej wartości fotografia Jerzego Lewczyńskiego[/wyimek]

W Wilanowie prezentuję dzieła, które można upolować już za ok. 3 tys. zł, np. oryginalne prace wspomnianego Bronisława Schlabsa. Z kolei prace żyjącego klasyka Jerzego Lewczyńskiego nadal można zdobyć za ok. 2 – 3 tys. zł. W fotografii jest to postać tej miary co w historii malarstwa Gierowski czy Fijałkowski. Lewczyński wraz z Beksińskim i Schlabsem współtworzył nowoczesną polską fotografię.

Warto poszukiwać prac Marka Piaseckiego, który był wyjątkową osobowością artystyczną. Jego niedawna monograficzna wystawa w Zachęcie pokazała bogactwo dokonań. Prace Piaseckiego kosztują między 3 – 7 tys. zł.

[b]Powiedział pan, że wtedy kiedy wydaje się więcej pieniędzy, trzeba być wyjątkowo ostrożnym.[/b]

Na przykład fotografie wykonane kilkadziesiąt lat temu przez anonimowych autorów bywają dziś na rynku świadomie przypisywane klasykom. Zdarzają się też przypadkowe odbitki nielegalnie wykonane z oryginalnego negatywu bez wiedzy autora lub po jego śmierci.

[b]Zagrożeniem dla kolekcjonerów są też krążące w handlu odbitki próbne?[/b]

W fotografii istotne jest to, że odbitka, jej jakość artystyczna została zaakceptowana przez autora, że to jest odbitka, którą dałby na wystawę. Natomiast zanim artysta w ciemni osiągnął ten ostateczny cel, wykonał ileś odbitek próbnych. Mają mniejszą wartość kolekcjonerską. Nabywca, aby nie stracić pieniędzy, powinien mieć świadomość tego, co kupuje.

[b]Dostępna jest lektura, która podpowie, jak uniknąć strat przy zakupach?[/b]

Nie znam poradników kolekcjonera fotografii nowoczesnej, ale myślę, że książki Urszuli Czartoryskiej są doskonałym przewodnikiem po fotografii artystycznej.

[b]Do wystawy doszło dzięki inicjatywie Fundacji Profile, która propaguje ideę prywatnego kolekcjonerstwa sztuki.[/b]

Co roku mają się odbywać kolekcjonerskie wystawy pod hasłem „Uśpiony kapitał”. To cytat z Waltera Benjamina. Mówiąc w koniecznym skrócie, chodzi o to, że po latach pewne formy działalności artystycznej, pewne myśli, pewne książki dochodzą do głosu jako aktualne, to znaczy wychodzą z uśpienia. Myśl tę można przenieść na teren ekonomii czy rynku i powiedzieć, że po latach odkrywamy i finansowo doceniamy pewne dzieła. Na razie istnieją ogromne dysproporcje cenowe pomiędzy polskim rynkiem a światowym. U nas popyt jest rażąco niższy!

Nawet w latach ostatniego kryzysu gospodarczego aukcje fotografii obroniły się najlepiej, spadki cen były najniższe. Specjalistycznych galerii w Polsce jest niewiele, parę zaledwie. Te różnice z czasem będą się wyrównywać.

[b]Dla kolekcjonerów szczególną wartość ma katalog wystawy.[/b]

Oprócz reprodukcji około 130 eksponatów, znajdziemy tam interesujący tekst Ewy Mikiny o istocie kolekcjonerstwa. Warto przeczytać tekst Bożeny Czubak, a także tekst Włodzimierza Nowaczyka, który odnosi się konkretnie do tej wystawy.

[b]Od 2007 cyklicznie dwa razy w roku odbywają się aukcje fotografii kolekcjonerskiej organizowane przez Artinfo.pl i Rempex. Jakie mają znaczenie dla kolekcjonerów?[/b]

Aukcje te są na dobrą sprawę jedynym oficjalnym miejscem obrotu fotografią kolekcjonerską w Polsce. Dlatego ich przebieg i wyniki wskazują rynkowe trendy. Ich katalogi to ważne źródło informacji biograficznych o autorach, zwłaszcza dla osób, które zaczynają zbierać fotografię. Zawierają setki reprodukcji.

[b]Rz: W Oranżerii Muzeum w Wilanowie od wczoraj otwarta jest wystawa stworzonej przez pana kolekcji fotografii.[/b]

[b]Cezary Pieczyński:[/b] Pokazuję 330 obiektów, blisko 50 autorów, około 60 proc. ekspozycji to dzieła polskich artystów. To wybór z dorobku intensywnego zbierania w ciągu mniej więcej sześciu lat. Najwięcej jest fotografii, najprościej mówiąc, awangardowej, którą od początku lubię najbardziej. Wcześniej kolekcjonowałem malarstwo i zresztą nadal trochę to robię, ale w pewnym momencie w naturalny sposób zwróciłem uwagę na fotografię. Pierwsze zdobyłem dzieła Bronisława Schlabsa. Wtedy można je było kupić za ok. 1 tys. zł. Dziś porównywalne prace kosztują 2,5 – 3,5 tys. zł.

Pozostało 90% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy