Reklama

Bank Światowy i MFW. Szczyt rozpoczęty

Kontrola kursów walutowych, głównie w celu osłabienia pieniądza stoi w centrum uwagi rozpoczynającego się szczytu Banku Światowego i MFW

Publikacja: 08.10.2010 16:59

Waszyngton. Doroczny szczyt Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego

Waszyngton. Doroczny szczyt Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego

Foto: AFP

Kursy walutowe, ich kontrola, zwłaszcza w celu osłabienia pieniądza, co na krótko może pomóc rozwojowi gospodarki oraz stanęły w centrum uwagi rozpoczynającego się dzisiaj dorocznego szczytu banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Szefowie obydwóch instytucji, prezes Banku Światowego Robert Zoellick i dyrektor generalny MFW, Dominique Strauss-Kahn otwarcie mówią o groźbie „światowej wojny walutowej”, chociaż szybko dodają, że mają nadzieję, że do niej nie dojdzie.

[srodtytul]BRIC są przeciwne[/srodtytul]

Rozwiązanie sporów walutowych będzie tym trudniejsze, że amerykańskim próbom wprowadzenia zakazu korzystania z mechanizmów zmieniających kursy walut sprzeciwiają się jednogłośnie kraje tzw BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny). Wręcz uważają, że USA i Europa chcą kosztem reszty świata, a przy ograniczonych własnych wysiłkach, jak najszybciej wyjść z kryzysu.

Rosyjski wiceminister finansów, Dimitrij Pankin zapowiedział, że te cztery kraje stworzą silny opór wobec jakichkolwiek wysiłków zmierzających do uniemożliwienia kontroli kursowych. Pankin podkreślił w Waszyngtonie, że cztery najszybciej rozwijające się kraje świata uznały, że to nie kursy walutowe są problemem, raczej wysokość stała się konsekwencją innych tendencji — chęci do oszczędzania pieniędzy, inwestowania i klimatu inwestycyjnego. — Płynny kurs walut nie rozwiąże wszystkich światowych problemów gospodarczych — tłumaczył Rosjanin. Wcześniej w mijającym tygodniu Wen Jibao premier Chin uprzejmie, ale stanowczo wytłumaczył w Brukseli, że nie jest możliwe nagłe wzmocnienie juana. Z kolei Yi Gang, wiceprezes banku centralnego Chin zapewnił, że Chińczycy są zdecydowani pozwolić na wzmocnienie juana, ale aprecjacja zbyt szybka zaszkodziłaby gospodarce. A Wen Jibao tłumaczył: — Zbyt szybka aprecjacja juana doprowadziłaby do chaosu w chińskiej gospodarce, to z spowodowałoby katastrofę na świecie.

Reklama
Reklama

[srodtytul] Azja osłabia pieniądze[/srodtytul]

Przy tym nie tylko kraje BRIC zapowiadają opór przeciwko wszelkim zakusom narzucania światu jednolitej polityki walutowej. Także Japonia — członek Grupy 7 najbogatszych krajów świata — G7 zapowiada, że będzie interweniowała na rynkach walutowych w celu osłabienia jena, który jest dzisiaj najmocniejszy od 1995 roku, co poważnie utrudnia eksport. Japoński premier starał się jednak w piątek uspokoić pozostałą szóstkę i zapewniał, że jakiekolwiek decyzje będą zawsze podejmowane po wcześniejszym poinformowaniu partnerów. Nad ranem z piątku na sobotę czasu warszawskiego zaplanowano kolację za zamkniętymi drzwiami, w której wezmą udział przedstawiciele G7 — ministrowie finansów oraz prezesi banków centralnych Japonii, Francji, Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Włoch, Wielkiej Brytanii i Kanady i dodatkowo przedstawiciele UE, EBOR i EBI.

Wiadomo również, że do BRIC i Japończyków przyłączy się Tajlandia, gdzie baht jest najmocniejszy od 16 lat i poważnie zmniejsza konkurencyjność i eksportu i turystyki. Tajowie zapowiedzieli już, że konkretne środki w celu wyhamowania aprecjacji bahta będą tematem dyskusji rządu w nadchodzącym tygodniu. Od interwencji na rynkach walutowych nie odżegnują się również Koreańczycy.

[srodtytul]Problem to nie my[/srodtytul]

Zdaniem krajów rozwijających się największym problemem są dzisiaj wyjątkowo niskie stopy procentowe w krajach rozwiniętych, a to powoduje ucieczkę pieniądza tam, gdzie stopy są wyższe. To z kolei powoduje, że kursy ich walut poszybowały w górę. Tymczasem w mijającym tygodniu Japończycy obniżyli stopy do zera, a Amerykanie przymierzają się do dalszego ich cięcia.

Naturalnie największym i najbardziej dyskutowanym problemem jest kurs waluty chińskiej, który dla Amerykanów niemal stał się głównym powodem dla którego ich gospodarce tak trudno jest odzyskać właściwe tempo wzrostu.

Reklama
Reklama

Niemniej jednak kraje rozwinięte i będący pod ich naciskiem MFW są zdeterminowane, aby jakieś ustalenia zostały w Waszyngtonie wypracowane. Zdaniem Dominique Strauss-Kahna nie ma innego wyjścia, jak wspólne rozwiązanie tej kwestii wypracowane przy udziale krajów kluczowych dla światowej gospodarki, a więc G7 i G20.

Problem drugi, który także będzie dyskutowany w Waszyngtonie, to zmuszenie bardzo zadłużonych krajów do ograniczenia wydatków, zaś tych, które mają nadwyżkę budżetową, do pobudzenia konsumpcji.

[srodtytul] Walka o władzę[/srodtytul]

Przy tym wszystkim podczas tego szczytu najprawdopodobniej dojdzie do niewielkiego nadal, ale jednak przesunięcia centrum władzy w MFW. Ostatecznie władze funduszu i Stany Zjednoczone, największy jego udziałowiec zmusiły Europę, która bardzo niechętnie słucha na odstąpienie części swoich praw do głosu na rzecz rosnącej potęgi Chin i Indii. Odrębnie pozostali członkowie również przygotowują się do przetasowań, tak aby część ich głosów została przekazana Chińczykom.

Przesunięcie w ośrodku decyzyjnym nie odbędzie się podczas konferencji w najbliższy weekend. Nie jest jednak wykluczone, że dojdzie do tego podczas najbliższej konferencji G20 w listopadzie w Seulu. Tyle, że G20 przewodniczy Francja. Szkopuł w tym, że jest to kraj zdecydowanie przeciwny temu, by cokolwiek zmieniać w zarządzaniu MFW, któremu szefuje przecież Francuz.

Przy tym wszystkim tegoroczna dyskusja i dojście do porozumienia podczas tego szczytu światowych finansów będzie bardzo trudne, trudniejsze, niż chociażby przed rokiem w Stambule, finansowym centrum Turcji i rok wcześniej, w Waszyngtonie. Wtedy jeszcze świat był przerażony kryzysem i recesją, która nękała większość krajów na świecie. — Rzeczywiście, nie ma już tej solidarności i może przekonanie o niezbędnej współpracy nie zniknęło całkowicie, ale z pewnością powoli ono wygasa. To ogromne zagrożenie — mówił wczoraj w Waszyngtonie Dominique Strauss-Kahn.

Kursy walutowe, ich kontrola, zwłaszcza w celu osłabienia pieniądza, co na krótko może pomóc rozwojowi gospodarki oraz stanęły w centrum uwagi rozpoczynającego się dzisiaj dorocznego szczytu banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Szefowie obydwóch instytucji, prezes Banku Światowego Robert Zoellick i dyrektor generalny MFW, Dominique Strauss-Kahn otwarcie mówią o groźbie „światowej wojny walutowej”, chociaż szybko dodają, że mają nadzieję, że do niej nie dojdzie.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Reklama
Ekonomia
Polska już w 2026 r. będzie wydawać 5 proc. PKB na obronność
Ekonomia
Budżet nowej Wspólnoty
Ekonomia
Nowe czasy wymagają nowego podejścia
Ekonomia
Pacjenci w Polsce i Europie zyskali nowe wsparcie
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Ekonomia
Sektor usług biznesowych pisze nową strategię wzrostu
Reklama
Reklama