Dan Akerson, sylwetka szefa General Motors

To Dan Akerson stoi za decyzją pozostawienia Opla w GM. A teraz mówi mi: – Wiesz, że sukces naszego najnowszego auta, Aveo, zależy od Polski? Bo będzie miało silniki produkowane w naszej polskiej fabryce.

Publikacja: 13.01.2011 22:11

Symboliczny w Detroit był powrót Porsche po trzech latach przerwy. Choć premiera była jedna – modelu

Symboliczny w Detroit był powrót Porsche po trzech latach przerwy. Choć premiera była jedna – modelu sportowego – to jednak najwięcej było zainteresowanych cayenne i panamerą w najnowszych wersjach

Foto: AFP

Prezesem został przez przypadek, chociaż nie ukrywa, że bardzo mu na tym zależało. Kiedy się okazało, że sędziwy Ed Whitacre nie jest w stanie obiecać, że przeprowadzi ofertę publiczną GM i zostanie w koncernie przynajmniej pięć – sześć lat, rada nadzorcza zaczęła się rozglądać za innym kandydatem.

I wtedy zauważyła Akersona (który pracował dotąd w firmach finansowych i telekomunikacji), uznając, że jest w stanie uzdrowić ikonę amerykańskiej motoryzacji, zadłużoną i po traumatycznych przejściach. W dodatku większościowym udziałowcem GM było wtedy państwo.

?

Akersona znalazł Whitacre wiosną 2009 r. Dzisiejszy prezes GM pracował wtedy w Carlyle i zajmował się transakcjami wielkich przejęć w Azji i Europie.

– Tam to dopiero zarabiałem – mówi z rozmarzeniem. – Moja siostra nie może się nadziwić, że zrezygnowałem, żeby przejść do GM – przyznaje w rozmowie z „Rz”. – Wypomina mi, że ta decyzja równała się utracie zarobków wartych przynajmniej 100 mln dol. Ale nie jest tak, że nie mam z czego żyć – żartuje. – Zaoszczędziłem w General Instrument, MCI Communications, Nextelu i XO Communications.

Akerson zasiadał tam na stanowiskach prezesa albo wiceprezesa odpowiedzialnego za finanse. Teraz przyznaje, że ta propozycja padła na bardzo podatny grunt. Do GM bardzo chciał przyjść.

– Blisko śledziłem wszystko, co tam się działo, i widziałem, że firma idzie donikąd – opowiada. I poprosił kolegę, żeby go zarekomendował w Departamencie Skarbu. Tymczasem w tym samym momencie tam właśnie zarekomendował go Whitacre.

Akerson wejście do GM miał jednak fatalne. Kiedy na posiedzeniu zarządu usłyszał, że kampania reklamowa ma się odbywać pod hasłem oszczędnego spalania, zezłościł się. „Kogoś, kto chce kupić auto, wcale nie interesuje, ile ono spala! Jak bak jest pusty, trzeba zatankować, i to wszystko. Dlaczego mamy reklamować coś, co nikogo nie obchodzi?” – mówił wtedy.

Dziś już mówi inaczej: „Ekonomia jest bardzo ważna dla kupujących, kiedy decydują, jaki model wybrać”.

I z wprawą dilera zaczyna opowiadać o zaletach elektrycznego volta, który ma być kolejnym przebojem GM. Dodaje: – Mam 61 lat i nigdzie się nie wybieram. Motoryzacja to fantastyczna branża. A GM też będzie fantastyczny. Właściwie już jest.

Pracę w GM łączy z zasiadaniem w radzie nadzorczej American Express Company i Freescale Conductor.

Akerson nie przeprowadził się do Detroit, nadal mieszka pod Waszyngtonem. Rzeczniczka GM Lori Arpin przyznaje, że nie wie, czy jej szef kiedykolwiek się tu przeprowadzi.

Nadal nie ukrywa, że nie jest typowym człowiekiem branży. – Wybitny to ja nie jestem, ale ktoś to musiał wziąć – mówi. – Jednak moją mocną stroną było solidne rozeznanie w finansach, a tego GM potrzebował najbardziej. Co z tego, że nie wiem, co nasze auta mają pod maską, jeśli sprzedają się coraz lepiej?

?

Ta nieznajomość jednak nie przeszkodziła mu w uziemieniu projektu auta, które było niemal gotowe do produkcji, bo grupa ludzi wybranych do badań opinii nie była zachwycona wyglądem zewnętrznym, choć podobało się wnętrze.

– To tak jak z piękną dziewczyną. Jeśli nie podobałby ci się wygląd zewnętrzny, nie interesowałbyś się tym, czy jest mądra czy głupia – tłumaczy.

Nie zamierza się uczyć technologii, która była mocną stroną Ricka Wagonera, poprzedniego wieloletniego szefa GM. On jest specjalistą od dyscypliny finansowej i rachunkowości, i zwolennikiem agresywnego marketingu.

Tego akurat Wagoner nie potrafił robić. Na finansach znał się słabo, a jego zdolności marketingowe ograniczały się do tego, że rokrocznie podczas salonu w Detroit twierdził niezmiennie: „Mamy za sobą fantastyczny rok”. Nawet kiedy te lata już fantastyczne nie były.

Wagoner, cokolwiek by o nim mówić, zrobił jedno naprawdę „fantastyczne” – przyznają anonimowo ci, którzy w kierownictwie GM jeszcze pozostali: wyprowadził GM ze Stanów Zjednoczonych, zrobił doskonale posunięcie, rozbudowując produkcję w Chinach i Brazylii. Dzięki tym zyskownym operacjom GM przetrwał. Także Akerson przyznaje, że to był dobry krok ze strony Wagonera, ale nie przypisuje autorstwa Wagonerowi.

– A teraz Akerson uczy nas marketingu – mówi z udawaną powagą jego bliski współpracownik, jeden z niewielu, którzy się ostali. I opowiada, jak podczas jednego z posiedzeń zarządu pokazał puszkę diet coke. „Spójrzcie na tę puszkę. To typowy produkt konsumencki. A GM musi wreszcie zacząć zachowywać się jak firma, która produkuje produkty konsumenckie, nie żadne tam nowinki technologiczne. Sprzedajemy produkty konsumenckie kosztujące po 30 tys. dol.”.

?

Wrażenie robi i to, że ma w głowie wszystkie kluczowe dane finansowe, nie sięga po dokumenty. Pamięta, jaki był zysk, straty, jakie jest ryzyko i możliwości zarobku. Posiedzenia zarządu i rady nadzorczej drastycznie skrócił. Wiceprezesowi GM Stephenowi Girsky’emu, który w zarządzie jest przedstawicielem funduszu emerytalnego związku zawodowego United Auto Workers, bardzo się to podoba. – To jest taki prezes, którego teraz potrzebujemy – zapewnia.

Podczas premiery najnowszego chevroleta, który w Stanach nazywa się Sonic, a w Europie będzie nosił nazwę Aveo, jako jedyny spośród prezentujących premierowe auto nie czytał tekstu z promptera. I potrafił wyliczyć wszystkie zalety samochodu, pierwszego tak małego pojazdu ze stajni GM produkowanego także w USA.

„Czy wiecie, ile on ma gadżetów w środku? A ile miejsca?”. Cały uśmiechnięty pozował jak zawodowa modelka, wsiadając i wysiadając z auta.

Ta wyraźna frajda z tego, co robi, nie przeszkadza mu powiedzieć: – To, co robię, to służba dla kraju.

[i]Danuta Walewska z Detroit[/i]

Prezesem został przez przypadek, chociaż nie ukrywa, że bardzo mu na tym zależało. Kiedy się okazało, że sędziwy Ed Whitacre nie jest w stanie obiecać, że przeprowadzi ofertę publiczną GM i zostanie w koncernie przynajmniej pięć – sześć lat, rada nadzorcza zaczęła się rozglądać za innym kandydatem.

I wtedy zauważyła Akersona (który pracował dotąd w firmach finansowych i telekomunikacji), uznając, że jest w stanie uzdrowić ikonę amerykańskiej motoryzacji, zadłużoną i po traumatycznych przejściach. W dodatku większościowym udziałowcem GM było wtedy państwo.

Pozostało 89% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy