Mało brakowało, aby na liście państw wprowadzających obowiązkowe kwoty udziału kobiet w zarządach firm znalazły się też Niemcy. Jednak przed kilkoma dniami kanclerz Angela Merkel zrezygnowała z tego projektu. Zamiast regulacji władze Niemiec postawiły na rekomendacje, zalecając firmom zwiększenie do 2013 roku udziału pań w swych władzach.
Jak jednak wynika z analiz PKPP Lewiatan, w Europie przybywa państw, które zdecydowały się na administracyjne regulacje. Poza Norwegią, gdzie od 2008 r. obowiązuje co najmniej 40-proc. udział kobiet w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa, publicznych i komunalnych, podobne kwoty wprowadziła też dla spółek publicznych od 2010 roku Szwecja. Ten nakaz, obwarowany podobnie jak w Norwegii karą, dotyczy tam jednak zarządów.
Więcej czasu na wdrożenie regulacji dała przedsiębiorcom Francja, gdzie spółki publiczne mają jeszcze sześć lat, by zwiększyć do 40 proc. udział kobiet w swych zarządach. Nie muszą się też obawiać kary za niewdrożenie regulacji, podobnie jak firmy w Hiszpanii, gdzie zamiast obowiązku są rekomendacje dla spółek publicznych (powyżej 250 pracowników), by do 2015 roku osiągnęły 40-proc. udział pań w zarządach. To oznacza, że Hiszpanie przekroczą nawet poziom zalecany przez przedstawicieli władz Unii Europejskiej.
W opinii opublikowanej w „Rz" Jerzy Buzek, przewodniczący PE, i Viviane Reding, unijna komisarz ds. sprawiedliwości, podkreślają, że w 2015 roku przynajmniej 30 proc. kobiet członków zarządów firm powinny stanowić kobiety.