Wczoraj wieczorem do Brukseli zjechali ministrowie finansów UE. – Przedyskutujemy wszystkie opcje ratowania Grecji – mówił przed spotkaniem Jean-Claude Juncker, szef Eurogrupy, czyli zgromadzenia ministrów finansów strefy euro.
Z góry wiadomo było, że ta nieformalna rada ministrów finansów decyzji nie podejmie – celem miało być przygotowanie wspólnego stanowiska przed spotkaniem 20 czerwca w Luksemburgu. Ale po wczorajszej dyskusji ten termin wcale nie jest pewny. Trudno bowiem znaleźć kompromis między dwoma stanowiskami: Niemiec i Europejskiego Banku Centralnego.
Niemiecki pomysł
Największy z kredytodawców – Niemcy (popierany m.in. przez Finlandię i Holandię) – chce takiego ratowania Grecji, które obciążyłoby kosztami również instytucje prywatne. Inwestorzy mieliby się zgodzić na wydłużenie terminu spłaty do siedmiu lat, poprzez wymianę obecnie posiadanych papierów na nowe, co odłożyłoby w czasie ryzyko niewypłacalności Grecji.
Z takim pomysłem nie zgadza się EBC, który sądzi, że rynki zareagują negatywnie na faktyczną restrukturyzacją długu. Już teraz agencje ratingowe zapowiadają, że taką propozycję potraktują jako niewypłacalność Grecji, co oznacza dalsze obniżenie wiarygodności kredytowej. A już wczoraj Standard & Poor's obniżył rating Grecji z B do CCC.
325 mld euro wynosił dług publiczny Grecji na koniec ubiegłego roku