Emerytury będą niskie

Dopiero przy okazji dyskusji o cięciu składki do OFE pierwszy raz powiedziano głośno, że przyszłe świadczenia nie będą wysokie

Publikacja: 24.06.2011 04:14

Emerytury będą niskie

Foto: Fotorzepa, Mirosław Owczarek MO Mirosław Owczarek

Red

Dyskusje o reformie systemu ubezpieczeń społecznych i jego modyfikacjach koncentrowały się na zmianie metody finansowania i na OFE. Od czasu do czasu pojawiały się głosy, że trzeba reformę dokończyć, a zwłaszcza rozstrzygnąć kwestię emerytur z II filaru (jak je liczyć, kto i na jakich zasadach ma je wypłacać) i przyjąć nową formułę rent z tytułu niezdolności do pracy.

Dopiero przy tej okazji można było więcej usłyszeć o poziomie przyszłych świadczeń. Niektórzy dyskutanci próbowali pokazać, że zmiana w proporcjach składek między FUS i OFE wpłynie na obniżenie emerytur w przyszłości, inni zaś – że emerytury będą wyższe. Pierwszy raz od wejścia w życie reformy emerytalnej, a nawet od początku dyskusji nad jej kształtem, czyli od 1997 r., głośno powiedziano też, jaka będzie w przyszłości relacja emerytury do wynagrodzenia, tj. jaka będzie stopa zastąpienia.

Czy składka do OFE wynosiłaby 7,3 proc. czy 2,3 proc. (z późniejszym wzrostem do 3,5 proc.), stopa zastąpienia będzie niska – ok. 30 proc. Spory dotyczyły ewentualnego przedziału 29 – 32 proc. Co prawda mówiono wcześniej, że w relacji do płac emerytury będą niższe niż obecnie, lecz pierwszy raz otwarcie podano skalę spadku tej relacji. Nie ma wątpliwości: przyszłe emerytury będą niskie.

I niewiele zmieni fakt, że wraz z rozwojem gospodarczym wzrosną płace, a więc i siła nabywcza tych 30 proc. W 2009 r. relacja przeciętnej emerytury do przeciętnego wynagrodzenia wynosiła 58,8 proc. W 2050 r. będzie prawie o połowę niższa.

Istotne jest, że zmiana ta nie będzie gwałtowna. Dużą rolę w dość wolnym obniżaniu się tej relacji odgrywa kapitał początkowy odzwierciedlający udział ubezpieczonego w starym systemie, co jest usankcjonowaniem prawa wcześniej nabytego. Tak więc, im krócej ubezpieczony pracował przed 1999 r., tym niższy jest jego kapitał początkowy i późniejsza stopa zastąpienia.

System stary v. nowy

Wdyskusjach przed reformą za jedną z podstawowych wad poprzedniego systemu emerytalnego uznawano, że jest on niesprawiedliwy, bo nie odzwierciedla w prosty sposób wkładu ubezpieczonych do systemu. Wymiar emerytury nie był bowiem proporcjonalny do płaconych składek i wynagrodzeń, od których składka była płacona. Przeciwnie – im kto więcej zarabiał, tym relacja jego emerytury do zarobków była niższa.

Wynikało to z elementu socjalnego w formule emerytalnej gwarantującego tę samą kwotę jako wyjściowy składnik świadczenia. Każdy dostawał najpierw 24 proc. przeciętnej płacy (po odliczeniu składki płaconej na ubezpieczenie społeczne), a następnie obliczano drugi składnik, już odzwierciedlający wkład własny, czyli okres opłacania składek i wysokość dochodu, od jakiego je opłacano. Był on zatem proporcjonalny do wcześniejszych zarobków, a więc zdaniem wielu sprawiedliwy.

Składnik socjalny bardzo spłaszczał strukturę portfela emerytalnego. Od marca 2011 do lutego 2012 r. będzie wynosił 677 zł. A przeciętna emerytura po waloryzacji w marcu 2011 r. wynosi 1721 zł, minimalna zaś 728 zł.

Udział tej jednakowej dla wszystkich kwoty jest dla poszczególnych ubezpieczonych różny: dla zarabiających połowę przeciętnej płacy od razu daje zwrot na poziomie 48 proc., dla prowadzących działalność gospodarczą – prawie 37 proc., dla przeciętnie zarabiających – 24 proc., a dla maksymalnej podstawy wymiaru emerytury (czyli 250 proc. przeciętnego wynagrodzenia) tylko 9,6 proc. Pokazuje to skalę redystrybucji. Faworyzując nisko zarabiających, chroniła ich ona przed ubóstwem.

Mimo tego spłaszczenia aż 22,8 proc. emerytur nie przekracza 1200 zł (gorzej z rentami z tytułu niezdolności do pracy, bo aż 66,4 proc. jest poniżej 1200 zł, a tu składnik socjalny ma dużo większe znaczenie).

W nowym systemie zniesiona została redystrybucja dochodowa. Dzięki przejściu z systemu zdefiniowanego świadczenia na system zdefiniowanej składki (co uważam za najważniejszą zmianę wprowadzoną reformą z 1999 r.) emerytura jest wprost proporcjonalna do wkładu – kapitał zebrany przez ubezpieczonego przez okres kariery zawodowej dzieli się przez przeciętne dalsze trwanie życia dla wieku przejścia na emeryturę.

Niezależnie od tego, czy ktoś zebrał mało czy dużo, relacja jego indywidualnej emerytury do zarobków będzie taka sama. Chcąc zwiększyć emeryturę, trzeba dłużej pracować. Relacja zwiększy się rocznie o kilka punktów, bo im później przejdzie się na emeryturę, tym krócej się będzie ją pobierać.

Zgodnie z wolą społeczeństwa, które opowiedziało się za pełną proporcjonalnością, można uznać nowy system za sprawiedliwy. Jednak ta sprawiedliwość rodzi na przyszłość duże problemy.

Państwo gwarantuje minimalną emeryturę dla osób, które osiągnęły wiek emerytalny i płaciły przez przynajmniej 20 (kobieta) i 25 lat (mężczyzna) składki od co najmniej minimalnego wynagrodzenia. Jeśli takim osobom z zebranego kapitału indywidualna emerytura wyjdzie niższa, budżet dopełni do tego minimum. Jednak minimalna emerytura, jeśli będzie w takim kształcie jak obecnie, będzie bardzo niska. Nie zapewni nawet skromnych warunków życia ludziom starszym. Przy utrzymaniu dzisiejszego mechanizmu waloryzacji relacja już przyznanej emerytury do przeciętnego wynagrodzenia będzie systematycznie spadać.

I tak kobieta, która zaczęła pracować w 2011 r., mając 25 lat, po 35 latach (czyli mając 60 lat) przejdzie na emeryturę. Płacąc przez cały okres pracy składkę od przeciętnej płacy, będzie miała stopę zastąpienia w relacji do wynagrodzenia brutto na poziomie 25,4 proc. (29,5 proc. w relacji do wynagrodzenia pomniejszonego o składkę na ubezpieczenie społeczne).

Ale po dziesięciu latach pobierania emerytury ta relacja spadnie do 21 proc., a po 20 latach – do 17 proc. A przecież ta emerytka, statystycznie rzecz biorąc, będzie żyła sporo dłużej niż 20 lat. Jeśli pracowałaby o pięć lat dłużej, a zatem gdyby zrównano wiek emerytalny kobiet i mężczyzn, to stopa zastąpienia w momencie przyznania emerytury wyniosłaby 33 proc. wynagrodzenia brutto (28,3 proc. wynagrodzenia bez składek), ale też będzie spadała w relacji do wynagrodzenia wraz z upływem czasu.

Te przykłady mają uzmysłowić, że to, co przez jednych uważane jest za sprawiedliwe (pełna proporcjonalność), może być przez innych odczuwane jako niesprawiedliwe. Ci z niższymi zarobkami będą uważali, że mają emerytury rażąco niskie. I rzeczywiście – emerytury dla nich będą bardzo niskie.

Niezbędne będzie zastąpienie redystrybucji, która była wewnątrz starego systemu, redystrybucją zewnętrzną pochodzącą ze źródeł innych niż finanse emerytalne. Bez dodatkowego zasilenia wielu przyszłych emerytów może się znaleźć poniżej granicy ubóstwa. Na świecie trwa dyskusja nad kierunkami przekształceń systemów emerytalnych, która wskazuje, że ochrona przed ubóstwem powinna być najważniejszym celem przyszłych rozwiązań.

Model a rzeczywistość

Nowy system emerytalny jest przyjazny dla „pięknych, zdrowych i bogatych", czyli osób, które całe życie będą pracować bez przerw, a więc 40 – 45 lat, z wysokimi zarobkami, a praca nie będzie negatywnie wpływać na ich zdrowie. W praktyce tak będzie coraz rzadziej. Zawsze będzie nam towarzyszyć bezrobocie, a co za tym idzie – przerwy w pracy i brak składek na emerytury.

Każda choroba to brak składek emerytalnych. Gdy jest krótka, jej wpływ na przyszłą emeryturę nie będzie wielki. Jeśli spowoduje niepełnosprawność i konieczność korzystania z renty, powstaje duży problem. Okres pobierania renty jest okresem bez składek, a więc im dłużej trwa, tym mniejszy jest wymiar przyszłej emerytury.

Podobnie czas wychowywania dzieci. Przez okres do sześciu lat na dwoje i więcej dzieci składka jest płacona z budżetu, od 2012 r. od 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Dla wielu kobiet będzie to mniej, niż wynosiła ich płaca przed urlopem wychowawczym, zatem wpłynie na obniżenie przyszłej emerytury.

To tylko kilka przykładów. Świadomie pominięto sprawę wieku emerytalnego, gdyż była od lat dyskutowana publicznie.

Ponadto wraz z rozwojem nowych technologii zmienia się sama praca, pojawiają się nowe formy, które nie zawsze mieszczą się w dzisiejszych zasadach ubezpieczeń społecznych. Dotyczy to nie tylko Polski. Jednak u nas ma większe znaczenie dla przyszłej emerytury, gdyż system zdefiniowanej składki jest bardziej rygorystyczny.

Trzeba śledzić sytuację na rynku pracy i reagować na nowe zjawiska, by nikt nie wypadał z ubezpieczenia tylko dlatego, że „na dziś" nie ma go gdzie zakwalifikować.

Nie wolno podnieść wieku emerytalnego, gdy nie będzie pewności, że dla wszystkich będzie odpowiednia praca i że w zdecydowanej większości najstarsi pracownicy będą na tyle zdrowi i sprawni, że będą mogli dalej pracować. Przed taką ewentualną decyzją niezbędny jest, wzorem innych krajów, specjalny program „Ludzie starsi w pracy" – by stworzyć dla nich takie warunki w pracy i otoczeniu, w jakich będą mogli kontynuować zatrudnienie.

Na ogół nie wymaga to wysokich środków finansowych. Świadczyłoby zaś, że myślimy nie tylko o mechanicznym pozostawieniu ich w pracy – bo tak wynika z modelu dochodów i wydatków ubezpieczeń społecznych – ale też o efektywnym wykorzystaniu ich umiejętności z pożytkiem dla gospodarki.

Autorka jest profesorem Akademii Finansów, była wiceministrem pracy oraz prezesem ZUS

Dyskusje o reformie systemu ubezpieczeń społecznych i jego modyfikacjach koncentrowały się na zmianie metody finansowania i na OFE. Od czasu do czasu pojawiały się głosy, że trzeba reformę dokończyć, a zwłaszcza rozstrzygnąć kwestię emerytur z II filaru (jak je liczyć, kto i na jakich zasadach ma je wypłacać) i przyjąć nową formułę rent z tytułu niezdolności do pracy.

Dopiero przy tej okazji można było więcej usłyszeć o poziomie przyszłych świadczeń. Niektórzy dyskutanci próbowali pokazać, że zmiana w proporcjach składek między FUS i OFE wpłynie na obniżenie emerytur w przyszłości, inni zaś – że emerytury będą wyższe. Pierwszy raz od wejścia w życie reformy emerytalnej, a nawet od początku dyskusji nad jej kształtem, czyli od 1997 r., głośno powiedziano też, jaka będzie w przyszłości relacja emerytury do wynagrodzenia, tj. jaka będzie stopa zastąpienia.

Pozostało 90% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy