Korespondencja z Brukseli
– Dla mnie nic przyjemnego mówić twardo „nie" w przededniu prezydencji. Ale nie pozwolimy sobie narzucić takiego rytmu działań, który byłby rujnujący dla naszej gospodarki, energetyki – powiedział wczoraj w Brukseli premier Donald Tusk przed rozpoczęciem unijnego szczytu.
Od 1 lipca Polska obejmuje stery w Unii Europejskiej i będzie m.in. przygotowywać wspólne stanowisko 27 państw na grudniową konferencję klimatyczną ONZ w południowoafrykańskim Durbanie. Będzie wtedy musiała zapomnieć o swoich partykularnych interesach i prezentować stanowisko większości. Organizacje ekologiczne mają wątpliwości, czy to się uda, po tym jak Polska zablokowała unijne plany obniżania emisji CO2. – To krok wstecz, który pokazuje kompletny brak zrozumienia dla potrzeby rozwoju czystej energii przez wspólnotę europejską, i który jest szczególnie niepokojący w obliczu nadchodzącej prezydencji Polski w UE – napisała w swoim komentarzu organizacja WWF Polska.
Weto Polski sprowokowało też krytykę ze strony innych rządów. – To czarny dzień dla wiodącej roli Europy w walce ze zmianą klimatyczną – mówił Chris Huhne, brytyjski sekretarz ds. energii.
Oczekujemy większej solidarności
W ostatni wtorek w Luksemburgu polski minister środowiska jako jedyny zagłosował przeciw „Planowi działania do przejścia na konkurencyjną gospodarkę niskoemisyjną do 2050 roku". Jednym z jego elementów było obniżenie emisji CO2 do 2020 roku o 25 proc., czyli więcej niż już zaakceptowany przez UE cel 20 proc. Potem UE miałaby dojść do skali redukcji 40 proc. w 2030, 60 proc. w 2040 i 80 proc. w 2050 roku. Dokument nie miał charakteru legislacyjnego, ale jego skutkiem mogły być w przyszłości konkretne i wiążące cele dla państw członkowskich.