Opinie:
Marek Rogalski, analityk rynku walutowego z DM BOŚ
Rynek walutowy w 2012 r. będzie bardzo niestabilny. Agencja S&P w styczniu może obniżyć ratingi krajów strefy euro. Jeśli rating Francji spadnie o dwa punkty, odbije się to negatywnie zarówno na euro, jak i złotym. Dlatego w pierwszych miesiącach tego roku można się spodziewać wzrostu niechęci do ryzyka i osłabienia złotego względem euro oraz dolara. Cena euro może sięgnąć nawet 4,8 lub 4,9 zł, a dolara 3,9 zł. Natomiast w drugim lub trzecim kwartale Fed może ogłosić skup obligacji (QE3), czyli ponownie dodrukować pieniądze. Jeśli do tego dojdzie, będziemy mieli do czynienia z kilkumiesięcznym (dwa – cztery miesiące) odbiciem na giełdach i umocnieniem złotego. Jest też niewielka szansa, że jeśli kraje Unii przyjmą pakiet fiskalny, w drugiej połowie roku na dodruk pieniędzy zdecyduje się również Europejski Bank Centralny. Zatem druga połowa roku powinna być lepsza dla złotego niż pierwsza. Zakładam, że na koniec 2012 r. kurs euro i dolara w stosunku do złotego nie będzie mocno odbiegał od obecnych poziomów; tańsze będzie euro (4,20 zł), a droższy dolar (3,50 zł). Natomiast za franka na koniec roku zapłacimy około 3,30 zł, bo Narodowy Bank Szwajcarii prawdopodobnie nadal będzie utrzymywał sztywny kurs tej waluty, a być może zdecyduje się też na interwencję w celu jej osłabienia.
Adam Drozdowski, zarządzający funduszami akcyjnymi w Axa TFI
W cenach polskich akcji zostało już uwzględnione spowolnienie gospodarcze w naszym kraju do 2,5 – 3 proc. PKB w 2012 r. Dlatego jeśli prognozy makroekonomiczne się sprawdzą, oczekiwałbym na koniec 2012 r. wzrostu indeksów o 10 – 15 proc. w stosunku do obecnego poziomu. Lepsze od przeciętnych stopy zwrotu powinny przynieść akcje banków, które były już bombardowane wieloma negatywnymi informacjami. Mimo dużej przeceny spółek budowlanych i deweloperskich myślę, że w 2012 r. ich akcje nie odbiją jeszcze dynamicznie w górę. Jeśli PKB utrzyma się powyżej 3 proc., w tym roku dobrze powinny wypaść małe i średnie spółki. Jednak w razie recesji i braku rozwiązania problemów zadłużeniowych strefy euro na giełdach może dojść do dalszych spadków. Nie zakładam, aby były one głębsze niż 10 – 20 proc. Dla nas scenariuszem bazowym jest ten bardziej optymistyczny (wzrost indeksów o 10 – 15 proc.). Ostatnio sprzyja mu stabilizacja sytuacji makroekonomicznej w USA oraz odrobienie przez amerykańskie giełdy ubiegłorocznych spadków.
Olaf Pietrzak, zarządzający funduszami dłużnymi w Skarbiec TFI
Środowisko makroekonomiczne w 2012 r. powinno sprzyjać rynkowi obligacji, bo w nowy rok wchodzimy już po cyklu podwyżek stóp procentowych, a przed nami rysuje się perspektywa spowolnienia gospodarczego. Wyraźnie dynamika PKB może zacząć spadać po zakończeniu inwestycji związanych z organizacją Euro 2012. Rząd dobrze przygotował budżet na 2012 r. i poczynił oszczędności. Będzie to miało wpływ na dobre postrzeganie naszego kraju przez zagranicznych inwestorów, spowoduje umocnienie złotego, a więc i spadek inflacji. Spowolnienie gospodarcze i niższa inflacja powinny skłonić Radę Polityki Pieniężnej do obniżek stóp. Przełoży się to na wzrost cen obligacji i satysfakcjonujące zyski z funduszy dłużnych. Zakładam, że średni w tym roku wynik funduszy obligacji wyniesie około 5 – 6 proc. Uważam, że każdy spadek cen jednostek funduszy obligacji warto wykorzystać do ich zakupu. Pozwoli to uzyskać lepsze stopy zwrotu (niż zakładana średnia) na koniec inwestycji.