Odsetek firm z GPW wypłacających systematycznie dywidendy jest w porównaniu z rozwiniętymi rynkami niewielki.
U nas zalewie kilkanaście procent spółek robi to regularnie. Na Zachodzie kilka razy więcej.
Mają swój indeks
Znamienny jest fakt, że giełda tworząc ponad rok temu indeks spółek dywidendowych spośród ponad 400 firm wyselekcjonowała zaledwie 30, które spełniają jej kryteria. Uczestnikami indeksu są spółki wchodzące w skład WIG20, mWIG40 i sWIG80 o najwyższej stopie dywidendy w bieżącym roku, które na przestrzeni ostatnich pięciu lat przynajmniej trzy razy podzieliły się zyskiem z akcjonariuszami.
Na razie indeks ten jest narzędziem czysto informacyjnym, wskazującym spółki, które mają określoną politykę dywidendową. Dotąd na jego bazie nie powstał np. ETF, dzięki któremu podobnie jak w przypadku ETF na WIG20 moglibyśmy jednym zleceniem kupić indeks.
Powstaje pytanie, czy w polskich realiach długoterminowe inwestowanie w spółki dywidendowe w ogóle ma sens. Z naszych obserwacji wynika, że taka strategia wcale nie oznacza inwestycyjnego sukcesu. Spółki dywidendowe co najwyżej mogą stanowić stabilną część portfela. Najważniejsze bowiem są fundamenty i perspektywy finansowe firmy. Jeśli są dobre, dywidenda może być uzupełnieniem profitów płynących ze wzrostu kursu lub elementem ograniczającym straty w czasie bessy.