Strefa euro uzgodniła pod koniec ubiegłego tygodnia zwiększenie swoich funduszy ratunkowych wykorzystywanych na pomoc krajom w potrzebie. Korzystają z tego na razie Grecja, Irlandia i Portugalia, ale dla podtrzymania zaufania rynków finansowych do wspólnej waluty konieczne jest wzmocnienie tzw. zapory ogniowej. Ma ona służyć głównie do przekonania inwestorów, że da się zapanować nad nowym kryzysem.
Eurogrupa uznała, że w najbliższym czasie będą równolegle funkcjonować dwa rodzaje funduszy ratunkowych. Dotychczasowy (EFSF), który wynosi 440 mld euro, ale z którego połowa poszła już na ratowanie wymienionej trójki. I nowy, ESM, o wartości 500 mld euro. W sumie, razem z innymi instrumentami finansowymi, całość funduszy będzie sięgać 800 mld euro, ale tylko do lipca 2013 roku. Potem zostanie 500 mld.
Strefa euro zdaje sobie sprawę, że jej gwarancje nie wystarczą do przekonania rynków finansowych. Bo w razie kłopotów następnych w kolejce słabych państw strefy euro, jak Hiszpania czy Włochy, wymieniona kwota 800, a potem 500 mld euro mogłaby nie wystarczyć na powstrzymanie efektu zarażenia. Europejscy politycy mają nadzieję, że ich obietnice przekonają resztę świata do zwiększenia funduszy MFW, który też finansuje programy ratunkowe w strefie euro. G20, grupa największych gospodarek świata, zgodziła się na wzmocnienie MFW, jeśli Europa dołoży pieniądze. – Wierzę, że nasza decyzja utoruje drogę decyzji MFW na wiosennym zgromadzeniu – powiedział Olli Ren, komisarz ds. gospodarczych.
Z reakcji reszty świata trudno wywnioskować, jakie będą decyzje na dorocznym spotkaniu MFW 20-22 kwietnia. – To wielki wysiłek ze strony Europy, zgodny z tym, o czym dyskutowaliśmy. Teraz musimy popracować nad wzmocnieniem MFW – oświadczył Gerardo Rodriguez, meksykański wiceminister finansów. Wątpliwości wyraża Kanada. – Naszym zdaniem podstawowym celem MFW jest wspieranie biednych krajów świata – mówił kanadyjski minister finansów Jim Flaherty.
Kraje BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i Afryka Południowa) chcą więcej władzy w MFW w zamian za większe zobowiązania finansowe z ich strony. Wyraziły zaniepokojenie „wolnymi postępami w pracach nad zmianą kwot i sposobu zarządzania MFW".
W 2010 r.uzgodniono reformę, której celem jest wzmocnienie udziału we władzach krajów szybko rozwijających się kosztem USA i Europy. Do tej pory nie podjęto żadnej decyzji w tej sprawie. Dziś USA mają 16,75 proc. głosów w MFW, Japonia – 6,23 proc., Niemcy – 5,81 proc., Francja – 4,29 proc, Wielka Brytania – 4,29 proc.
Korespondencja z Brukseli