Niemiecka gospodarka bardzo dobrze radzi sobie w obecnym kryzysie. Wzrost gospodarczy pierwszej gospodarki strefy euro jest stabilny i nic nie wskazuje na to, by problemy krajów peryferyjnych miały mocniej uderzyć w Niemcy. Opierając się o takie dane eksperci MFW stwierdzili, że Berlin powinien zintensyfikować dotychczasowe wysiłki i przeznaczyć więcej środków na ratowanie europejskiej waluty.

- Będąc największą gospodarką w strefie euro, Niemcy powinni odegrać kluczową rolę w podejmowaniu wyzwań, jakie stwarza kryzys. Wyrażona w sposób jasny wizja pokryzysowej architektury Unii Gospodarczej i Walutowej pomoże w przywróceniu zaufania rynków – czytamy w komunikacie MFW.

Eksperci funduszu wzywają Niemców, by pozwolili na większe uwolnienie płac i pozwolili zarabiać więcej własnym robotnikom. Obecna polityka niskich płac, uskuteczniana wespół z Francją, niekorzystnie odbija się na konkurencyjności krajów południa, które nie mają jak wygrać z niemieckimi pracownikami. Sytuacja była już wielokrotnie krytykowana przez rządy pogrążonych w problemach krajów UE.

- W dłuższej perspektywie wzrost płac będzie naturalną częścią procesu stabilizacji podstaw wzrostu – argumentują eksperci z MFW. Ich retoryka wpisuje się w ostatnie wypowiedzi Wolfganga Schauble, ministra finansów Niemiec, który zasygnalizował ostatnio, że jest otwarty na wzrost płac.

Niemcy pozostają jedną z ostatnich "bezpiecznych przystani" w Europie. Tak właśnie postrzegają naszych zachodnich sąsiadów analitycy MFW. Ich zdaniem w obecnych czasach, kiedy kraje peryferyjne strefy euro wprowadzają u siebie ambitne „programy reform strukturalnych", Niemcy powinni się skupić na stabilizacji własnej gospodarki, by „zrównoważyć strefę euro". Dodatkowo Berlin powinien wziąć na siebie większy ciężar w procesie ratowania wspólnej waluty godząc się na większą aktywność europejskiego Banku Centralnego. Wyższa inflacja nie sprzyja naszym zachodnim sąsiadom, ale może bardzo pomoc zadłużonym krajom takim jak Grecja, Portugalia Hiszpania, Irlandia i Włochy.