Rz: Czy biegły rewident zawsze ma szansę w porę zauważyć zagrożenia dla dalszego funkcjonowania spółki? Duża liczba upadłości, do jakich doszło w 2012 r., pokazuje, że może z tym być różnie...
Józef Król:
O ile zagrożenia te wynikają ze zdarzeń przeszłych, to tak, biegły jest je w stanie zauważyć. Z doświadczenia jednak wiem, że większość upadłości to efekt działań występujących już po badaniu, nierzadko niezależnych od badanej jednostki. Jesteśmy w stanie wskazywać ryzyka, ale przewidzieć wszystkich okoliczności, zwłaszcza tych od badanego podmiotu niezależnych, nie potrafi nikt. Do tego przedsiębiorstwa nie działają w próżni, powiązane są tak silnie, że efekt domina nikogo już nie zaskakuje. Mamy tego doskonały przykład w Modlinie. Lotnisko prawdopodobnie nie będzie funkcjonowało do grudnia. Pytanie, ile firm powstało i oparło całą działalność właśnie o jego funkcjonowanie? I ile w konsekwencji upadnie?
Działalność firm zagrożona jest szczególnie w czasach kryzysu. Był on także jedną z przyczyn zapowiedzi wprowadzenia przez KE zmian przepisów, które zostały zasygnalizowane w 2010 r. w tzw. zielonej księdze. Na jakim etapie są prace nad zmianami?
Radykalny charakter zaproponowanych przez KE zmian powoduje, że proces ich konsultacji się przedłuża. Według planów już jesienią 2012 r. projekty dyrektywy i rozporządzenia miały trafić pod obrady Parlamentu Europejskiego. Tymczasem do dziś nie zostało jeszcze opracowane ostateczne stanowisko Komisji Prawnej PE. KE chciała szybko i sprawnie przeprowadzić zmiany, ale nie jest to takie łatwe, jak przypuszczała. Nasze środowisko zwracało na to uwagę. W biznesie trzeba próbować oddzielić zapotrzebowanie polityczne od faktycznej konieczności reform.