Model działalności, w którym operator oferuje dostęp do infrastruktury innemu operatorowi jest znany wszystkim telekomom. Do relatywnie rzadkich należą jednak projekty, w których firma posiadająca infrastrukturę nie ma klientów końcowych w postaci innych przedsiębiorstw niż operatorzy właśnie.
W naszej rzeczywistości, projekt taki jest jeden i nazywa się Hawe. Co ciekawe, z moich obserwacji wynika jednak, że Hawe nie było traktowane przez telekomy jak telekom. „To firma budowlana" – słyszałam nie raz od menedżerów firm naprawdę żyjących z abonamentu „Kowalskiego" i regonowców za usługi telekomunikacyjne.
Mam wrażenie, że to podejście będzie się stopniowo zmieniać. I nie dlatego, że nowym prezesem Hawe jest Krzysztof Witoń, marzący o zbudowaniu w oparciu o zasoby samorządowe i własne oraz przejmowane, platformy infrastrukturalnej z milionem łączy ostatniej mili, które wynajmować będą od Hawe operatorzy.
I nie dlatego też, że roboczo nazywa on ten projekt Operatorem 3.0. I nie dlatego też, że – jakby na złość Witoniowi - analogiczną koncepcję ogłosiła w tej samej chwili grupa Hyperion, należąca do b. doradcy ministerialnego, Andrzeja Piechockiego, realizująca Małopolską Sieć Szerokopasmową.
Co więc sprawia, że warto wsłuchiwać się w głosy menedżerów telekomy, pozycjonujących się jako operatorzy 3.0?