Prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka powiedział niedawno, że polska gospodarka, po głębokim spowolnieniu, wraca na normalne tory. – Jesteśmy w początkowej fazie ożywienia, odpalamy silniki i w kolejnych kwartałach będziemy się rozpędzać. – przyznają uczestnicy debaty „Rzeczpospolitej", Gazety Giełdy i Inwestorów „Parkiet" i Narodowego Banku Polskiego. Zwracają jednak uwagę, że w dłuższym okresie pojawią się poważne wyzwania dla konkurencyjności naszej gospodarki.
Wzrost wolniejszy, ale bardziej trwały
Polska, zwłaszcza w początkowej fazie ożywienia, będzie rosła w ślad za poprawą koniunktury u naszych zachodnich sąsiadów. – Jesteśmy bardzo optymistyczni, jeśli chodzi o Niemcy. Prognozujemy, że wzrost w przyszłym roku przekroczy tam 2 proc. – mówi Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK. – Na poprawie w Europie dociągniemy do połowy przyszłego roku, potem zacznie działać nowa perspektywa finansowa Unii Europejskiej, co będzie czynnikiem przyspieszającym wzrost gospodarki – dodaje Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista mBanku.
Reluga podkreśla, że obecne ożywienie będzie postępowało wolniej niż w 2009 r., kiedy z okolic zera w ciągu trzech kwartałów PKB przyspieszył do 3 proc. Będzie za to bardziej trwałe. – Wtedy udało się to dzięki stymulacji fiskalnej i łagodniejszym warunkom monetarnym. Teraz gospodarka wychodzi z kryzysu samodzielnie, głównie dzięki budowaniu pozycji na rynkach zagranicznych. Dlatego wzrost, który teraz budujemy, może być stabilniejszy w dłuższej perspektywie – uważa.
Dobra passa może trwać latami. – Jeśli przeanalizujemy dane od 1996 r., to od dołka do szczytu wzrostu mijało zazwyczaj ok. 20–21 kwartałów. Możemy oczekiwać, że równie długo potrwa i to ożywienie – szacuje Dariusz Winek, główny ekonomista BGŻ. – To jest początek długiego cyklu, który może potrwać aż do końca dekady – ocenia Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole.
Wśród uczestników debaty najbardziej optymistyczną prognozę wzrostu PKB w przyszłym roku ma Ernest Pytlarczyk (3,2 proc.). Pozostali przyznają, że jest to w zasięgu ręki. – Po danych za III kwartał podnieśliśmy prognozę wzrostu PKB na przyszły rok do 3 proc., ale zastanawiamy się, czy nie należałoby podnieść jej jeszcze wyżej – mówi Winek. – W perspektywie przyszłego roku widzimy „trójkę" z przodu. Jesteśmy w trakcie zmiany prognoz i obecną prognozę 2,7 proc. podwyższymy w kierunku 3 proc. – dodaje Reluga.