Dla niewprawnego oka jaja Faberge mogą wydawać się przedmiotami pozbawionymi większej wartości. Wspomniany mężczyzna nabył niedawno jedno z nich za 14 tys. dolarów na targu staroci w USA z zamiarem odsprzedania na złom. Długo nie mógł znaleźć chętnego, w związku z czym w akcie desperacji zaczął szukać informacji o posiadanym przedmiocie w Internecie. Wyniki wyszukiwania wprawiły go w prawdziwe osłupienie.
Złote jajo mogło być jednym ze słynnych dzieł pochodzących z pracowni Petera Carla Faberge, wykonywanych od 1885 r. na zamówienie cara Aleksandra III Romanowa. Handlarz postanowił pokazać zdjęcia posiadanego obiektu londyńskiej firmie jubilerskiej Wartski. Przedstawiciele firmy podjęli błyskawiczną decyzję o dokonaniu bezpośrednich oględzin przedmiotu. Okazało się, że to trzecie z kolekcji carskich jaj, wykonane w 1887 r., które po raz ostatni wystawiono na widok publiczny w Petersburgu w 1902 r. Po rewolucji październikowej wszelki ślad po nim zaginął. Wartski odkupił jajo dla anonimowego nabywcy. Firma nie podała ceny transakcji, ale potencjalna wartość obiektu wynosi ok. 33 mln dolarów.
Carski kłopot
Powyższa kwota wydaje się na pierwszy rzut oka horrendalna, ale – by w pełni docenić wartość jaj Faberge – musimy przyjrzeć się bliżej historii ich powstania. A ta sięga wiosny 1885 r., kiedy to car Aleksander III gorączkowo poszukiwał prezentu dla swojej małżonki, Marii Fiodorowny, z okazji dwudziestej rocznicy zaręczyn pary cesarskiej. Zbiegała się ona w czasie z okresem świąt Wielkiej Nocy, najważniejszego święta w rosyjskiej Cerkwi prawosławnej. Tradycja nakazywała z tej okazji obdarowywać rodzinę i przyjaciół poświęconymi, ręcznie malowanymi jajami. Im zamożniejszy Rosjanin, tym bogatsze i bardziej wyszukane były zdobienia na skorupach pisanek.
Car nie mógł, rzecz jasna, zadowolić się byle czym. O pomoc zwrócił się do wspomnianego jubilera i złotnika Petera Carla Faberge. Podjął się on stworzyć w swojej pracowni specjalnie zaprojektowane jajo, zainspirowane podobnym przedmiotem należącym do ciotki cesarzowej Marii, duńskiej księżniczki Wilhelminy. Faberge wywiązał się z powierzonego zadania wyśmienicie. Tzw. Jajo Kurze otwiera się jak matrioszkę. Wewnątrz znajduje się złote żółtko, w którego centrum siedzi złota kura. W jej środku znajdowała się diamentowa korona, a w niej z kolei maleńki wisiorek z rubinem.
Podarunek zachwycił cesarzową i odtąd Faberge corocznie dostarczał kolejne jaja na cesarski dwór. Jaja były często inspirowane aktualnymi wydarzeniami politycznymi i społecznymi, np. wojnami czy otwarciem kolei transsyberyjskiej. Zdobiły je również miniatury carskich rezydencji i wizerunki członków rodziny Romanowów.