Handel lub inwestowanie w Chinach wymaga wiedzy o rynku i umiejętności poruszania się w odmiennym od europejskiego otoczeniu biznesowym. O tym, jak nie dać się przeciwnościom i odnieść w Chinach sukces, dyskutowali uczestnicy zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą" oraz HSBC Bank Polska debaty „Globalna ekspansja: droga przez mękę czy droga do raju".
Wiele uwagi poświęcili sytuacji gospodarczej Chin: ich wzrost w dużym stopniu napędza ewolucja w sposobie zarządzania krajem. Wspomaga go decentralizacja. Dzięki niej zwiększa się konkurencja pomiędzy regionami – poszczególne prowincje chcą się wykazać przed Pekinem swoimi osiągami. Doprowadziło to w ostatnim czasie do znacznego wzrostu PKB, ale stało się także przyczyną problemów, m.in. większego zadłużenia.
W rezultacie władze w Pekinie musiały zdecydować się na reformy. – Widać stopniowa zmianę obszarów, na których koncentrują się inwestycje, w kierunku sektorów dóbr o większej wartości dodanej, związanych z polepszaniem standardów życia i zorientowanych na konsumpcje krajowa.
Jednocześnie jesteśmy świadkami reform w odpowiedzi na nierównowagi w chińskiej gospodarce, ukierunkowane na rozwój sektora finansowego i zwiększanie inwestycji prywatnych w obszarach, w których tradycyjnie dominowały inwestycje rządowe – zauważył Michael Hordley, dyrektor zarządzający HSBC Bank w Czechach
Szansa dla miast
Możliwości rozwijania biznesu w Chinach przez firmy zachodnie są wciąż bardzo duże. Daje je zwłaszcza rosnąca urbanizacja. – Wystarczy spojrzeć na wielkie miasta. Jest około stu takich, gdzie liczba mieszkańców przekracza pięć milionów, a nie ma tam metra. Przy tym w grę wchodzi realizacja takich inwestycji zarówno w postaci projektów rządowych, jak również prywatnych czy w formule partnerstwa publiczno-prywatnego – podkreślał Hordley.