– Dobre dane z gospodarki indyjskiej, zakończone wybory (wygrała Indyjska Partia Ludowa) oraz zapowiedź reform w dużej mierze zostały już uwzględnione w cenach akcji – mówi Cymcyk. Dlatego w krótszym terminie spodziewa się on, że na tym rynku mogą pojawić się nawet spadki.
– Na zarobek będą mogli liczyć inwestorzy długoterminowi. Ich cierpliwość powinna być wynagrodzona w ciągu kilku najbliższych lat. Mimo że indyjskie akcje są już dosyć drogie – zrównały się z amerykańskimi, to wraz z dalszą poprawą wyników spółek ich ceny nadal powinny rosnąć – wyjaśnia Cymcyk.
Według ekspertów indyjski parkiet jest obecnie jednym z najlepiej radzących sobie pośród rynków wschodzących. „Obecnie rynek zakłada, iż tamtejsze spółki w tym roku poprawią swoją zyskowność o 16,5 pkt proc. r./r., a w przyszłym o kolejne 17,3 r./r., co stwarza przestrzeń do kontynuacji wzrostów na giełdzie w Bombaju" – podają w raporcie analitycy Raiffeisen Polbanku. Inaczej przedstawia się sytuacja w Chinach. Tam z kolei papiery firm są wyjątkowo tanie, dlatego w opinii ekspertów akcje z Państwa Środka w najbliższych miesiącach mają jeszcze potencjał do wzrostów. Zdaniem Marcina Mierzwy, zastępcy dyrektora BM Alior Banku, akcje są tam notowane z dużym dyskontem w stosunku do średniej wyceny spółek z rynków wschodzących, a więc relacja potencjalnego zysku do ryzyka jest atrakcyjna.
Cele i metody
Według raportu przedstawionego przez globalną firmę inwestycyjną Franklin Templeton chiński rząd w roku 2014 za cel obrał sobie wzrost PKB o 7,5 proc. Aby wesprzeć gospodarkę w kwietniu, ogłosił minipakiet stymulacyjny: budowa linii kolejowych, rewitalizacja zaniedbanych osiedli mieszkaniowych, ulgi podatkowe dla małych przedsiębiorców. Aby zwiększyć akcję kredytową oraz stymulować wzrost gospodarczy, Ludowy Bank Chin zredukował poziom wymaganych rezerw bankowych o 0,5 pkt proc. dla instytucji udzielających kredytów małym i średnim firmom oraz przedsiębiorstwom związanym z rolnictwem. Catherine Yeung, dyrektor inwestycyjna ds. rynków azjatyckich w Fidelity Worldwide Investment, również uważa, że na chińskim rynku można znaleźć atrakcyjnie wyceniane spółki, ale zwraca uwagę na ryzyko.
– Chiński rząd dąży do tego, aby w krótkim terminie tempo wzrostu gospodarczego sięgnęło 7,5 proc. Naszym zdaniem może być to trudne. Spodziewamy się, że zmiana PKB wyniesie między 5 a 6 proc., co na tle globalnej gospodarki jest bardzo dobrym wynikiem i oznacza, że nadal istnieją korzystne warunki do rozwoju firm z wybranych branż, szczególnie tych, które rząd zamierza wspierać, jak np. producentów dóbr konsumpcyjnych – mówi Catherine Yeung. I dodaje, że fundusze Fidelity zmniejszyły w swoich portfelach udział akcji chińskich banków.
Opinia
Jarosław Niedzielewski | dyrektor departamentu inwestycji Investors TFI