Najwyższe wzrosty wynagrodzeń w Europie w 2015 r. będą miały miejsce w Europie Centralnej. Również po odjęciu inflacji, a więc na poziomie realnych podwyżek- przewiduje firma doradcza Hay Group w swym najnowszym raporcie. Według niego, w skali świata przeciętny wzrost wynagrodzeń wyniesie 5,4 proc., czyli o 0,2 pkt. proc. powyżej ubiegłorocznych podwyżek (5,2 proc.).Tyle, że jest to nominalny wzrost - nie uwzględniający wzrostu cen.
Dość wysoka globalna średnia podwyżek to głównie zasługa rozwijających się rynków Azji i Ameryki Łacińskiej, gdzie jednak znaczną część nominalnego zwiększenia płac pochłonie inflacja. Choć w Ameryce Łacińskiej prognozuje się najwyższy wzrost wynagrodzeń (przeciętnie 9,7 proc. a np. w Wenezueli- aż 40,3 proc.), to wskutek wysokiej inflacji prognozowanej na poziomie 10,7 proc., pracownicy odczują w istocie realny spadek płac. (np. w Wenezueli sięgnie on 24 proc.)
Podobnie będzie w dotkniętej kryzysem Rosji i na Ukrainie, gdzie mimo 6,8 proc. podwyżek wynagrodzeń, wzrost cen sprawi, że realne zarobki spadną.
- Największa zmiana zachodzi pomiędzy Europą a rynkami wschodzącymi. Na wielu rynkach europejskich płace realne rosną, jednak w głównych gospodarkach wschodzących, które w ostatnim dziesięcioleciu były źródłem bumu gospodarczego, następuje spadek realnych wynagrodzeń – zauważa Agnieszka Milewczyk, prezes Hay Group Polska.
W całej Europie firma prognozuje w tym roku 3,1 proc. wzrost wynagrodzeń, które realnie zwiększą się o 1,6 proc. (po uwzględnieniu 1.5 proc. inflacji.). Zdaniem ekspertów firmy, na tegoroczne płace w Europie korzystnie wpłynie poprawa wyników gospodarek, które dotąd borykały się z trudnościami. Wśród nich są Grecja oraz Irlandia, gdzie przewidywany nominalny wzrost wynagrodzeń wyniesie odpowiednio 1,3 proc. oraz 1,4 proc. zaś w ujęciu realnym 2,5 proc. (Grecy skorzystają na deflacji) oraz 1,1 proc.