Ławrentiew podkreślił, że konieczne jest znalezienie pokojowego rozwiązania "kwestii kurdyjskiej".
- Moskwa będzie pracować ze swoimi partnerami, aby znaleźć rozwiązanie konfliktu - powiedział rosyjski dyplomata.
W weekend Turcja zaatakowała cele w północnej Syrii i Iraku, w ramach działań prowadzonych przeciwko zamieszkującym te regiony Kurdom, którzy - jak twierdzi Ankara - stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa południowej granicy Turcji.
Czytaj więcej
Miasto Karkamış, zamieszkiwane przez ok. 10 tys. osób, znajdujące się w prowincji Gaziantep, graniczącej z Syrią, zostało ostrzelane z broni rakietowej z terytorium Syrii - informuje turecka agencja Anatolia.
W poniedziałek wieczorem minister obrony Turcji, Hulusi Akar poinformował, że w ciągu dwudniowej operacji przeprowadzonej przez tureckie siły powietrzne, ze wsparciem ogniowym wojsk lądowych, "zneutralizowano 184 terrorystów". - Według naszych szacunków ta liczba będzie rosła - dodał Akar podkreślając, że Turcja będzie prowadzić swoje działania dopóki "ostatni terrorysta nie zostanie zniszczony".
Turcja do ataków na cele w Syrii i w Iraku wykorzystała 50 samolotów uderzeniowych i 20 dronów. Ataki były wymierzone w obiekty, które Turcja identyfikuje jako bazy Partii Pracujących Kurdystanu, organizacji uważanej przez Turcję (ale też USA i UE) za terrorystyczną oraz bazy Powszechnych Jednostek Ochrony (YPG), kurdyjskich milicji działających w północnej Syrii. YPG to sojusznicy USA w walce z dżihadystycznym Państwem Islamskim.
Turcja wznowiła ataki powietrzne na cele w Syrii w poniedziałek, po tym jak z terytorium Syrii ostrzelane zostały tureckie miasta na pograniczu.
Turcy oskarżają Kurdów z Syrii o to, że przeszkolili oni i wysłali do Turcji kobietę, która przeprowadziła przed tygodniem zamach bombowy w Stambule.