Premier Indii woli trzymać z Władimirem Putinem

Zełenski chce przekształcić wojnę Ukrainy z Rosją w światowe starcie demokracji z autorytaryzmem. Indie to uniemożliwiają.

Publikacja: 12.04.2022 21:00

Premier Indii Narendra Modi jest zaniepokojony sytuacją na Ukrainie, ale unika wskazywania, kto jest

Premier Indii Narendra Modi jest zaniepokojony sytuacją na Ukrainie, ale unika wskazywania, kto jest za nią odpowiedzialny

Foto: SANJAY KANOJIA/AFP

W czasie zdalnego spotkania z hinduskim premierem w nocy z poniedziałku na wtorek (czasu warszawskiego) prezydent USA Joe Biden ważył każde słowo. Nie apelował do swojego rozmówcy ani o potępienie rosyjskiej inwazji, ani o wstrzymanie importu ropy z Rosji. Wiedział, że to będzie kontrproduktywne. Oferował tylko amerykańskie wsparcie na wypadek, gdyby w New Delhi jednak zdecydowano się na zwiększenie dystansu do Kremla. Ameryka jest więc gotowa zacieśnić współpracę wojskową z Indiami, a także pomóc im w znalezieniu dostawców w miarę taniej ropy w czasach powszechnej drożyzny na rynkach surowcowych.

Czytaj więcej

Atomowy wyścig zbrojeń przyspieszył. Komu najszybciej przybywa głowic?

Narendra Modi na początku spotkania oświadczył, że „doniesienia o zabójstwach cywilów w Buczy są niezwykle niepokojące”. Ale nie posunął się do tego, by odpowiedzialnością za nie obarczyć Rosję. Unikał też jakichkolwiek jasnych odpowiedzi na ofertę amerykańskiego prezydenta.

Wizyta Ławrowa

Od niemal dwóch miesięcy prezydent Wołodymyr Zełenski stara się przedstawić wojnę z Rosją jako obronę nie tylko Ukrainy, lecz całej zachodniej Europy, wręcz wolnego świata. Jednak postawa Indii zadaje temu kłam. Najludniejsza demokracja świata (1,4 mld mieszkańców) od początku konfliktu odmawia potępienia Kremla. Gdy stosowna rezolucja stanęła na początku marca na forum ONZ, Indie, podobnie jak Chiny, wstrzymały się od głosu. Nie inaczej uczyniły niektóre inne duże kraje demokratyczne, w tym Brazylia (210 mln mieszkańców) czy RPA (60 mln).

Czytaj więcej

Ławrow: Ukraina wykazuje więcej zrozumienia ws. Krymu i Donbasu

W ciągu ostatnich tygodni indyjską stolicę odwiedzają szefowie dyplomacji czołowych krajów, w tym USA, Wielkiej Brytanii czy nawet Meksyku. Starają się przekonać rząd Modiego, aby przeszedł do obozu wspierającego Ukrainę. Jednak – rzecz znacząca – do tej pory premier przyjął osobiście jedynie ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa. Podjął także negocjacje w sprawie zwielokrotnienia importu rosyjskiej ropy, którą jego kraj otrzymuje po cenach dyskontowych. Co prawda do tej pory Indie sprowadzały tylko 1 proc. tego surowca z Rosji, ale skala zakupów szybko rośnie. Tylko w marcu import był wart tyle, co w całym 2021 r. Hindusi są też gotowi rozmawiać z Moskwą o ustanowieniu systemu rozliczeń w rublach i rupiach, z pominięciem dolarów.

Indie do tej pory nie były znaczącym partnerem handlowym Rosji, dokąd w ub.r. sprzedały towary jedynie za nieco ponad 3 mld dolarów (wobec 70 mld dolarów eksportu do USA). Jednak zacieśnienie współpracy między Moskwą i New Delhi właśnie teraz może okazać się niebezpiecznym precedensem.

Rosyjska broń

– Taka strategia rzecz jasna oznacza, że mur sankcji, który stara się zbudować wokół Rosji Ameryka, kruszeje – uważa ekspert Heritag Foundation Jeff Smith.

W Waszyngtonie niektórzy naciskali, aby Biden zagroził New Delhi nałożeniem sankcji za łamanie międzynarodowego embarga. Do tego jednak prezydent się nie posunął: Stany nie chcą wchodzić w otwarty konflikt z Indiami, bo potrzebują ich w jeszcze ważniejszym starciu niż z Rosją: z Chinami. Indie zostały przecież razem z Japonią i Australią włączone przez USA do tzw. Quadu, sojuszu wymierzonego w chińskie ambicje imperialne. Teoretycznie tę czwórkę łączą wspólne wartości, jak przywiązanie do demokracji i rządów prawa, jednak współpraca Indii z Rosją mocno osłabia tę więź.

Nacjonalistycznemu rządowi Modiego, który w coraz większym stopniu ogranicza reguły liberalnej demokracji, przeszkadza nacisk, jaki Amerykanie kładą na rządy prawa

Współdziałanie Indii z Moskwą sięga korzeniami czasów ZSRR. Przez wiele dekad był to dla Hindusów najważniejszy sojusznik w starciu z Chinami i Pakistanem. Świadczy o tym bliska współpraca wojskowa obu krajów. Do dziś 60 proc. sprzętu wojskowego używanego przez Indie, 85 proc. sprowadzanych części zamiennych do uzbrojenia i właściwie cała technologia militarna pochodzi z Rosji.

Od wizyty Richarda Nixona w 1972 r. Chiny były natomiast kluczowym sojusznikiem Ameryki w konfrontacji z ZSRR. To zaczęło się zmieniać dopiero za George’a W. Busha, który w obawie przed rosnącą potęgą chińskiego giganta szukał ściślejszego współdziałania z Indiami. Amerykanie oficjalnie uznali prawo Indii (i Pakistanu) do posiadania broni jądrowej. W ostatnich kilkunastu latach Hindusi sprowadzili z USA broń o wartości 20 mld dolarów.

Hindusi wierzą premierowi

Jednocześnie Indie dołączyły do Chin, RPA i Brazylii, tworząc grupę wielkich krajów wschodzących, tzw. Brics. Nacjonalistycznemu rządowi Modiego, który w coraz większym stopniu ogranicza reguły liberalnej demokracji, przeszkadza nacisk, jaki Amerykanie kładą na rządy prawa. Podobnie jak inne kraje Brics Indie chętnie porzuciłyby reguły handlu międzynarodowego podyktowane przez Amerykę, a także instytucje, gdzie zachowuje ona szczególnie duże wpływy, jak Bank Światowy i MFW. Podczas gdy Waszyngton i Bruksela potępiły New Delhi za zniesienie autonomii Kaszmiru, Moskwa tego nie zrobiła.

Kraje Brics, w tym w szczególności Chiny, kładą mocny akcent na utrzymanie suwerenności każdego kraju, co bardzo trudno pogodzić z rosyjską inwazją na Ukrainę. Z drugiej strony ekipa Modiego po prostu woli pominąć milczeniem zbrodniczy aspekt wojny w Ukrainie. Akcentuje raczej co innego: poszerzenie NATO na kraje Europy Środkowej. – Obawy Putina z tym związane są uzasadnione – można usłyszeć w New Delhi.

Narendra Modi, inaczej niż przywódcy krajów europejskich, nie musi się także liczyć z opinią publiczną. Ukraina wydaje się dla niej odległa.

– Dla Hindusów ukraińska tragedia jest czymś abstrakcyjnym. Ogarnięci nacjonalistyczną gorączką wyborcy Modiego biorą za dobrą monetę wszystko, co im mówi – wskazuje w rozmowie z portalem „Foreign Policy” redaktor naczelny wziętego dziennika „The Hindu” Suhasini Haidar.

W czasie zdalnego spotkania z hinduskim premierem w nocy z poniedziałku na wtorek (czasu warszawskiego) prezydent USA Joe Biden ważył każde słowo. Nie apelował do swojego rozmówcy ani o potępienie rosyjskiej inwazji, ani o wstrzymanie importu ropy z Rosji. Wiedział, że to będzie kontrproduktywne. Oferował tylko amerykańskie wsparcie na wypadek, gdyby w New Delhi jednak zdecydowano się na zwiększenie dystansu do Kremla. Ameryka jest więc gotowa zacieśnić współpracę wojskową z Indiami, a także pomóc im w znalezieniu dostawców w miarę taniej ropy w czasach powszechnej drożyzny na rynkach surowcowych.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyplomacja
Jędrzej Bielecki: Macron ostrzega, że Unia może umrzeć
Dyplomacja
Emmanuel Macron: Europa może umrzeć. Musi pokazać, że nie jest wasalem USA
Dyplomacja
Dlaczego Brytyjczycy porzucili ruch oporu i dziś kłaniają się przed Rosjanami
Dyplomacja
Andrzej Duda po exposé Sikorskiego. Mówi o "zdumieniu", "rozczarowaniu", "niesmaku"
Dyplomacja
Rosyjskie "nie" dla rezolucji ws. zakazu umieszczania broni atomowej w kosmosie